Logo Polskiego Radia
Jedynka
Andrzej Gralewski 14.03.2013

Fukushima to tragedia, ale nie drugi Czarnobyl

Dwa lata temu po trzęsieniu ziemi w Japonii doszło do awarii w elektrowni atomowej Fukushima I, i w efekcie, radioaktywnego skażenia środowiska. Japończycy przez wiele lat będą odczuwali skutki trzęsienia.
W drugą rocznicą tragicznego trzęsienia ziemi i tsunami Japończycy oddają hołd ofiarom żywiołuW drugą rocznicą tragicznego trzęsienia ziemi i tsunami Japończycy oddają hołd ofiarom żywiołuPAP/EPA/KIMIMASA MAYAMA

- Nie tsunami, nie trzęsienie ziemi, ale właśnie awaria elektrowni jądrowej siódmego, czyli najwyższego stopnia w międzynarodowej skali INES. Wcześniej tylko Czarnobyl z 1986 roku otrzymała ten stopień - mówi dr inż. Jakub Ośko z Narodowego Centrum Badań Jądrowych w Świerku. Kilka dni temu wizytował elektrownię w Fukushimie.
11 marca 2011 roku pod wpływem fali tsunami, wywołanej trzęsieniem ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera, nastąpiła awaria w japońskiej elektrowni jądrowej Fukushima I (Fukushima Daiichi), wyposażonej w 6 reaktorów. Pracowały 3 trzy z nich, bo pozostałe były serwisowane. Ale nie miało to znaczenia.

Dr
Dr inż. Jakub Osko

To było najsilniejsze od 140 lat trzęsienie ziemi w Japonii i czwarte co do wielkości na świecie w historii pomiarów takich zjawisk. Wstrząsy wywołały gigantyczną falę tsunami, sięgającą 20 metrów. W wyniku kataklizmu oficjalnie śmierć poniosło 15 880 ludzi, 2 694 uznano za zaginione, a 2 300 osób zmarło z powodu pogorszenia się warunków życiowych.
Radioaktywne pyły dotarły do Polski po dwóch tygodniach od wydarzenia. Ale skutki katastrofy praktycznie były w naszym kraju nieodczuwalne. - Najwyższa, zmierzona w Łodzi, dawka promieniowania była rzędu ułamka procenta granicznej dawki rocznej, jaką może otrzymać człowiek - uspokaja gość radiowej Jedynki. Zaznacza, że głównym czynnikiem skażeń byłby jod 131. Byłby, bo ten izotop rozpada się bardzo szybko. Czas połowicznego rozpadu to zaledwie 8 dni.


Czarnobyl.Serial a rzeczywistość. Pytamy fizyka jądrowego


Dr Ośko był w zamkniętej strefie wokół elektrowni, czyli obszarze ograniczonego przebywania, rozciągniętym około 10 kilometrów od Fukushimy I. Zwraca uwagę, że dawka promieniowania, jaka wydostała się do atmosfery, była dużo niższa niż w Czarnobylu. Zdecydowanie szybciej podjęto też decyzję o ewakuacji ludności. Może dlatego, że awarię w Czarnobylu widziano przez pryzmat polityki, a nie rozsądku i logiki, jakie powinno się stosować w takiej sytuacji.
Gość "Naukowego zawrotu głowy" przyznaje, że takie awarie przyczyniają się do zaostrzenia pewnych wymogów wobec elektrowni atomowych, zwłaszcza starszych,. Ale przyczyniają się też do radiofobii, czyli do niechęci wobec energetyki jądrowej.
Jakub Ośko wskazuje, że do tej pory nie stwierdzono, by podwyższone promieniowanie miało negatywny wpływ na zdrowie ludzi, zwłaszcza ratowników. Zamknięta strefa wokół elektrowni będzie więc stopniowo zmniejszana.
Posłuchaj całej rozmowy, którą prowadziła Dorota Truszczak.
(ag)