Logo Polskiego Radia
Jedynka
Andrzej Gralewski 21.04.2013

Muzyczny hołd dla świata, który został zniszczony

"Kołysanki na wieczny sen” to śpiewane przez Lenę Piękniewską pieśni mające uczcić ten świat i ludzi, którzy odeszli, uczcić też historię żydowską wtopioną w ulice miast. W "Leniwej niedzieli" artystka opowiada o przedsięwzięciu.
Lena PiękniewskaLena PiękniewskaAndrzej Gralewski/PR
Galeria Posłuchaj
  • Lena Piękniewska o albumie "Kołysanki na wieczny sen” (Leniwa niedziela/Jedynka)
Czytaj także

"Kołysanki na wieczny sen" są rytuałem pożegnania, są ukołysaniem zmarłych, modlitwą za zmarłych. Cichą modlitwą, nadzieją i prośbą o spokojny sen. To także obrazy czasów, kiedy toczyło się zwykłe życie. - Jeżeli wierzyć, ze te dusze gdzieś się błąkają, to chciałam te dusze ukołysać - mówi Lena Piękniewska. W "Leniwej niedzieli" zwraca uwagę, że kołysanka to bardzo piękna i prosta forma muzyczna i dziwi się, dlaczego kołysanki śpiewamy jedynie dzieciom, a nie również dorosłym.

Powstanie w getcie - serwis specjalny >>>

Okładka
Okładka albumu "Kołysanki na wieczny sen"

Na swojej stronie internetowej artystka napisała, że "Kołysanki na wieczny sen” to rytuał pożegnania. To wspomnienie ludzi, którzy byli częścią miejsca. Uczczenie żydowskiej historii wtopionej w ulice miast i świątyń. W radiowej Jedynce wyjaśnia, że jej koncertom towarzyszy projekcja fotografii. - I zawsze są to fotografie z miejsca, w którym występujemy - mówi.

Dlatego koncertowi w Białymstoku towarzyszą fotografie dzielnic żydowskich i żydowskich mieszkańców z tego miasta, a podczas koncertu w Poznaniu fotografie poznańskich Żydów. To sprawia, że w ludziach otwierają się wspomnienia. Te zdjęcia wyszukuje sama. Ale dzięki temu, że patronat honorowy nad przedsięwzięciem sprawuje Muzeum Historii Żydów Polskich to ma dostęp do archiwum i tam je znajduje. Są też zdjęcia prywatne.
Na okładce płyty jest jerozolimska babcia Leny Piękniewskiej. Gość Jedynki opowiada o jej niezwykłych przeżyciach. W lutym 1939 roku wyjechała do Palestyny na wakacje i tam ją zastała wojna.
Kołysanki to nie są pieśni tradycyjne, ale odwołują się do tradycji żydowskiej. Są śpiewane po hebrajsku, bo w tym języku modlą się Żydzi. Dlatego Lena Piękniewska uznała, że to będzie najwłaściwszy język do śpiewania tych pieśni. Ale teksty nie były pisane po hebrajsku. Na hebrajski były z polskiego tłumaczone. - Ja lubię ten język, lubię to "h" – przyznaje. Choć musiała się hebrajskiego nauczyć. - Trochę mówię, więcej śpiewam, umiem czytać - wyznaje.
Lena Piękniewska cały czas czuje się oderwana od korzeni. Dzięki wykonywanej przez nią muzyce czuje pewną przynależność kulturową. - Jak idę na cmentarz w Warszawie, to mam ochotę położyć się w zbiorowej mogile, żeby przez chwile być częścią - wyznaje. I zastrzega, że nie ma w tym smutku.
Posłuchaj całej rozmowy, którą prowadziła Iza Żukowska.
(ag)