- Ona lubiła gorszyć, figlować, zaskakiwać. Marzyły jej się Nowy Jork, sława, niesłychane przygody, towarzyskie podboje i w tym punkcie ich drogi się spotkały. On był w stanie zrealizować te jej marzenia - mówi w Jedynce Zofia Zinserling, tłumaczka książki "Zelda. Wielka miłość F. Scotta Fitzgeralda".
Zelda Fitzgerald, jak opowiada gość audycji "Moje książki", była także bardzo uzdolniona: tańczyła, pisała, rysowała. - W momencie kiedy się poznali nastąpiło zderzenie dwóch osobowości bardzo do siebie podobnych. Jego zafascynował ten podlotek, kobieta fatalna, ona zaś była zafascynowana nim, jako kimś, kto już zaczyna zdobywać sławę i pochodzi z innego świata, z północy Stanów Zjednoczonych.
Kultura w radiowej Jedynce >>>
Wzajemna fascynacja przerodziła się w miłość i zakończyła małżeństwem, z którego urodziła się córeczka. Prowadząca bujne życie towarzyskie para często bywała bohaterami skandali. Z czasem jednak w ich relacji pojawiły się skazy. - Pierwotnie jego utwory miały ją za bohaterkę, czerpał również z tego, co ona pisała. Zelda początkowo nie miała o to pretensji, ale z czasem zaczęło ją to uwierać. Później, gdy zachorowała, całe ich życie opisał w powieści "Czuła jest noc", która opowiada o jej chorobie psychicznej. To jej robiło wyraźną przykrość - opowiada tłumaczka w rozmowie z Magdą Mikołajczuk.
Gdy ona trafiła do kliniki on zamieszkał z inną kobietą, ale do końca życia pisali do siebie listy. - To są listy bardzo dziwne, bo z jednej strony pełne miłości i oddania, z drugiej pretensji. Do końca życia byli od siebie uzależnieni - uważa Zofia Zinserling.
Jaki był stosunek państwa Fitzgerald do córki? Kim byłby pisarz gdyby nie spotkał Zeldy na swej drodze? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!
"Moje książki" na antenie Jedynki w każdą środę tuż po godz. 20.00
(asz)