Głównym rywalem Jean-Claude Junckera (Europejska Partia Ludowa) to socjalista Martin Schultz. Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę, że obaj politycy zgadzają się w tak wielu sprawach, że trudno ich od siebie odróżnić.
- Rzeczywiście, jest duża zbieżność przekonań między socjalistami a chrześcijańskimi demokratami. Czemu miałbym ukrywać, że w ten sam sposób analizujemy wiele kwestii i w ten sam sposób na nie reagujemy? Są też jednak kwestie sporne między nami, jak konsolidacja budżetowa. Uważam, że jest ona bardzo potrzebna. Moim zdaniem nie należy wydawać pieniędzy, których nie mamy, ponieważ Europa nie wyjdzie z kryzysu, kumulując deficyt i zwiększając dług publiczny - podkreślał w audycji "Więcej świata" były wieloletni premier Luksemburga.
Dzień Luksemburga w radiowej Jedynce >>>
Jean-Claude Juncker ma również pomysł jak pobudzić wzrost gospodarczy i utworzyć nowe miejsca pracy w państwach UE. - Powinniśmy zainwestować pieniądze i pomysły w utworzenie wspólnego rynku cyfrowego, aby ukończyć budowę rynku wewnętrznego w Europie. Jeśli to zrobimy, wygenerujemy dodatkowo 500 mld euro, co pobudzi z kolei wzrost gospodarczy i zwiększy liczbę miejsce pracy w Europie - przekonywał.
Kandydat na przewodniczącego KE uważa, że dotychczasowa odpowiedź Wspólnoty na politykę Rosji w sprawie Ukrainy jest wystarczająca. - Ja nie chcę wojny ani z Rosją, ani z żadnym innym krajem. Chcę jednak zrobić wszystko, aby Rosja zrozumiała, że według europejskich zasad nie możemy zaakceptować jej zachowania. W tej sytuacją jedyną właściwą odpowiedzią są sankcje - tłumaczył Jean-Claude Juncker.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
Polityk dodał, że w razie potrzeby UE sięgnie wobec Rosji po sankcje gospodarcze.
Rozmawiała Magdalena Skajewska.
pg