Logo Polskiego Radia
Jedynka
Andrzej Gralewski 20.05.2013

Sławomir Nowak nie chce już 30 milionów od "Wprost"

Sławomir Nowak zapewnia, że nie dąży do bankructwa tygodnika "Wprost", ani nie chce zamykać ust jego dziennikarzom. Dlatego wycofa wniosek o zabezpieczenie na tytule w wysokości 30 milionów złotych.
Sławomir NowakSławomir NowakWojciech Kusiński/PR
Posłuchaj
  • Sławomir Nowak wycofa wniosek o 30 milionów złotych zabezpieczenia od tygodnika "Wprost" (Sygnały dnia/Jedynka)
Czytaj także

"Wprost" pisał o powiązaniach ministra z biznesmenami, którzy zarabiają na kontraktach państwowych oraz o zegarkach, które nosi, a których nie uwzględnia w oświadczeniu majątkowym. Reprezentujący Nowaka mecenas Roman Giertych zażądał od tygodnika 30 milionów złotych zabezpieczenia na poczet przyszłych przeprosin w różnych mediach, które informację "Wprost" przedrukowały.

- Poprosiłem kancelarię o wycofanie tego wniosku, bo za dużo jest nieporozumień, za dużo szumu medialnego wokół tego - informuje gość "Sygnałów dnia". Wyjaśnia, że suma 30 milionów to nie jest suma odszkodowania. - Ani jednej złotówki nie chcę od tej gazety. Nie chcę brudnych pieniędzy od tej gazety - deklaruje. Sławomir Nowak chce jedynie, aby "Wprost" przeprosiło go za publikację i za to co zostało powtórzone we wszystkich mediach. Pytany dlaczego mówi o brudnych pieniądzach minister wyjaśnia, że ponieważ tygodnik, w jego opinii, posunął się do brudnych metod i pisał nieprawdę, więc wszystko co jest związane z publikacją jest dla niego brudne.
- Nie mam żadnych niejasnych powiązań z biznesmenami, nigdy nikomu w żadnym biznesie nie pomagałem i nie wymieniałem się z nikim zegarkami - zapewnia minister w radiowej Jedynce. Przyznaje, że raz jeden pożyczył zegarek od kolegi, z którym zna się 15 lat i który nie ma nic wspólnego z firmą opisywaną przez tygodnik "Wprost", która ponoć zarabia na kontraktach rządowych.

>>>Tekst całej rozmowy
Sławomir Nowak nie wie jeszcze, czy wiceminister Tadeusz Jarmuziewicz pozostanie w resorcie. Na razie poprosił swego zastępcę, aby wziął urlop i zlecił dogłębną analizę sytuacji departamentowi kontroli w ministerstwie transportu.
W opinii Nowaka nie ma nic złego w tym, że minister odpowiedzialny za budowę dróg spotyka się z wykonawcą jakiejś drogi. - Przy czym my, jako urzędnicy powinniśmy zachować szczególną sterylność, zwłaszcza w sytuacji, kiedy Generalna Dyrekcja, która reprezentuje rząd ma spór na miliard złotych z tym wykonawcą - zauważa szef resortu transportu. Wiceminister Jarmuziewicz nie wypiera się, że rozmawiał z przedstawicielami Alpine Bau. Nowak uważa, że w tej konkretnej sytuacji doszło do niezręczności.
Posłuchaj całej rozmowy, w której Sławomir Nowak mówi też o spodziewanej rekonstrukcji rządu.
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.
(ag)