Michał Baranowski zgodził się z opinią, że Amerykanie nie mają apetytu na trzecią poważną interwencję na Bliskim Wschodzie i wojnę. - Jest większe poparcie dla interwencji chirurgicznych uderzeń przy użyciu rakiet balistycznych. Jest niechęć, ale też poczucie, że należy coś zrobić - powiedział.
Jego zdaniem jest wiele powodów dla których Ameryka będzie się musiała zaangażować w ten konflikt, ale najbardziej mocnym argumentem jest to, że na szali stoi jej wiarygodność. - Jeżeli prezydent Barack Obama, który w sierpniu ubiegłego roku narysował mocną czerwoną linię mówiąc o użyciu broni chemicznej w Syrii teraz nic nie zrobił, to straci wiarygodność i pokaże, że jest słaby. Straci w oczach swoich sojuszników oraz wrogów na Bliskim Wschodzie - powiedział Baranowski.
WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny>>>
Natomiast zdaniem Jarosława Kociszewskiego, byłego korespondenta Polskiego Radia na Bliskim Wschodzie, nikt nie ma pomysłu na to, co dzieje się w Syrii. - Wojna domowa trwa już dwa i pół roku, zginęło ponad 100 tys. ludzi i nic nie wskazuje na to, by ta wojna się skończyła - powiedział Kociszewski.
Kociszewski podkreślił, że Amerykanie nie mogą uderzyć w Syrii tak, by obalić reżim prezydenta Assada. - Główną siłą, która przeciwko niemu walczy, są ludzie powiązani z Al-Kaidą. Trudno sobie wyobrazić, by Amerykanie stali ich sojusznikami - powiedział Kociszewski. Jego zdaniem mały atak punktowy osłabi Assada, ale pozwoli bardziej otwarcie działać Rosjanom. - Powiedzą, że skoro was nie obowiązuje prawo międzynarodowe, to nas również i np. uzupełnią braki zaopatrzenia armii syryjskiej - zauważył Kociszewski. Jego zdaniem każde rozwiązanie w tej sprawie wygląda fatalnie.
Z Michałem Baranowski i Jarosławem Kociszewskim rozmawiał Krzysztof Grzesiowski
tj
>>>Zapis całej rozmowy