Referendum w Warszawie - zobacz serwis specjalny portalu PolskieRadio.pl >>>
Zdaniem publicysty, patrząc na wyniki głosowania, Platforma Obywatelska ma więcej powodów do zmartwień niż radości.
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zostanie na stanowisku. Referendum jest nieważne, bo do urn poszło za mało warszawiaków. Frekwencja wyniosła bowiem 25,66 procent, a progiem ważności było 29,1 procent.
Zdaniem Cezarego Gmyza, patrząc na frekwencję, największym przegranym referendum jest demokracja. Gość Jedynki dodał jednak, że liczba 25,66 procent nie jest wcale najgorszym wynikiem.
- Przypomnijmy, że te referenda lokalne, które się odbywają się w mniejszych miejscowościach nie mają porażającej frekwencji. Średnia to około 23 procent. Wolałbym jednak, żeby ludzie chodzili na wybory i korzystali ze swoich praw - podkreślił dziennikarz.
Publicysta mówił w radiowej Jedynce, że po tym referendum Platforma Obywatelska wcale nie powinna mieć powodów do radości. Gmyz podkreślił, że ponad 300 tysięcy głosów przeciwko Hannie Gronkiewicz-Waltz to elektorat, którego nie wolno lekceważyć.
- Warszawa uchodziła zawsze za bastion PO. Teraz widać, że Platforma jest o włos od utraty Warszawy, a jest taka prawidłowość, że kto wygrywa wybory w stolicy, ten wygrywa w ogóle - zaznaczył gość Jedynki.
Gmyz starał się również ocenić wpływ wyniku referendum na sytuację w Prawie i Sprawiedliwości. Zdaniem publicysty, ciężko w tym momencie mówić o odwołaniu Adama Hofmana z funkcji rzecznika PiS.
- Jarosław Kaczyński będzie musiał podjąć konkretne decyzje, gdyż nie tylko jego partię czekają lada chwila kolejne wybory. Robi się taka "polka galopka". Partie już w tej chwili się do tego przygotowują. Toczy się bitwa na śmierć i życie - mówił gość Jedynki.
>>>Zapis całej rozmowy
Referendum w Warszawie - relacja >>>
mr