Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Bartłomiej Makowski 29.03.2024

Robert Falcon Scott – śmierć na biegunie

"Żałuję, ale wydaje mi się, że nie będę już mógł dalej pisać. Wielki Boże, miej w opiece naszych najbliższych" – tak brzmiały ostatnie słowa zapisane przez Roberta Scotta, nim zmarł z wyczerpania na lodowym pustkowiu Antarktyki. Drugi człowiek, który zdobył biegun południowy zapisał je dokładnie 111 lat temu.
Robert Falcon ScottRobert Falcon ScottWikipedia/domena publiczna

29 marca 1912 roku zmarł Robert Falcon Scott. Był dobrze rokującym oficerem marynarki brytyjskiej. W wieku 32 lat został dowódcą angielskiej wyprawy antarktycznej. Dopłynął dalej niż ktokolwiek przed nim. Dekadę później, w 1910 roku, udał się na kolejną wyprawę. Tym razem jego celem było zdobycie – jako pierwszemu w historii – bieguna południowego.

Posłuchaj
01:13 Ludzie stulecia 1.mp3 Audycja Grażyny Stryszkowskiej z cyklu "Ludzie stulecia" poświęcona Robertowi Scottowi, cz. 1. (PR, 14.02.2000) 

Wielki wyścig i wielka przegrana

Nie tylko Scott postawił sobie taki cel. Jego konkurentem w wyścigu na biegun był Norweg, Roald Amundsen. Polarnicy zorganizowali swoje wyprawy w całkowicie odmienny sposób. Scott wyposażył swoich ludzi w brezentowe kombinezony, Norwegowie mieli stroje z foczych skór, Brytyjczycy użyli jako zwierząt jucznych kucyków pony, zaś Amundsen zdecydował się na psie zaprzęgi.

Strategia Norwega okazała się lepsza. Brezentowe kombinezony nie utrzymywały ciepła i przesiąkały wilgocią, a islandzkie kucyki nie wytrzymały arktycznych warunków. Amundsen zdobył biegun 14 grudnia 1911 roku, Scott – z wielkim trudem – dokonał tego dopiero miesiąc później.

Posłuchaj
03:02 ludzie stulecia cz_12_.mp3 Audycja Grażyny Stryszkowskiej z cyklu "Ludzie stulecia" poświęcona Robertowi Scottowi, cz. 2. (PR, 15.02.2000) 

Żegnaj panie Oates

Wycieńczonym wielomiesięczną marszrutą polarnikom nie pozostało nic innego, jak zawrócić. Scott nie był pewny, czy on i jego towarzysze podołają drodze powrotnej.

"Wątpię, czy uda nam się to zrobić. Teren jest wciąż okropny, nie do przebycia. Zimno przenikliwe. Nasz stan fizyczny coraz gorszy, na wyczerpaniu. Boże dopomóż nam" - zanotował 12 marca 1912 roku.

Bezlitosna arktyczna pogoda dawała się coraz bardziej we znaki ekipie Scotta. Jeden z jego towarzyszy, cierpiący na odmrożenia porucznik Lawrence "Titus" Oates 17 marca 1912 roku wyszedł z namiotu w szalejącą zamieć na pewną śmierć. Zdawał sobie sprawę, że opóźnia marsz kolegów i nie chciał narażać ich życia. Jego ciała do dzisiaj nie znaleziono.

Posłuchaj
03:10 ludzie stulecia cz_13__.mp3 Audycja Grażyny Stryszkowskiej z cyklu "Ludzie stulecia" poświęcona Robertowi Scottowi, cz. 2. (PR, 16.02.2000) 

Notatki z umierania

Scott i pozostali polarnicy przebyli ponad tysiąc kilometrów. Ciągłe zmaganie z żywiołem doprowadziło ich na skraj wyczerpania. Przez dziesięć dni nie byli w stanie wyjść z namiotów. Kończyły się zapasy jedzenia i paliwa.

Już w chwili samobójczej decyzji Oatesa myśleli o bliskiej śmierci. Ta dopadła ich niecałe 20 kilometrów od bazy. Jak napisał sam Scott, świadectwem dokonanego przez nich wyczynu stały się ich martwe ciała i notatnik z zapiskami drugiego człowieka na Biegunie Południowym.

bm