Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Bartłomiej Makowski 13.10.2023

Władysław Belina-Prażmowski. Wskrzesiciel kawalerii Rzeczpospolitej

Dziesiątą część swojego krótkiego życia spędził w siodle. Uwielbiał pełne niebezpieczeństw życie kawalerzysty. Ciągłe zagrożenie i trudy służby fatalnie odbijały się jednak na jego zdrowiu. Pierwszy ułan II RP zmarł młodo, mając zaledwie 50 lat, 13 października 1938 roku.

Prażmowscy byli starym, szacownym rodem, wśród którego przedstawicieli znaleźć można kasztelanów, wojewodów, a nawet prymasa Królestwa Polskiego. Jednak największy wpływ na postawę życiową Władysława miał jego ojciec, Hipolit, powstaniec styczniowy. Senior należał do słynnego oddziału jazdy gen. Dionizego Czachowskiego i od najmłodszych lat zasiewał w umyśle syna kawaleryjską i konspiracyjną legendę.

Nic dziwnego, że młody, urodzony 3 maja 1888, Władysław – podobnie jak wielu jego rówieśników – wdał się jeszcze w wieku szkolnym w nielegalną działalność patriotyczną. Te pierwsze doświadczenia konspiracyjne zakończyły się dla niego zresztą nie najlepiej: konstrukcję chałupniczego ładunku wybuchowego przypłacił utratą dwóch palców u dłoni, a organizację kółka niepodległościowego – wydaleniem ze szkoły. Prażmowski musiał kontynuować naukę w nieoficjalnym ośrodku walki z rusyfikacją - warszawskim prywatnym gimnazjum Michała Rychłowskiego.

Narodziny Beliny

W 1909 roku przeniósł się do Lwowa, gdzie mógł podjąć naukę w języku polskim na tamtejszej politechnice. Tam wstąpił do Związku Walki Czynnej i poznał Kazimierza Sosnkowskiego. Tajne ZWC miało być – zgodnie z zamysłem Józefa Piłsudskiego - kuźnią kadr niepodległościowych. Prażmowski przyjął wówczas pseudonim Belina od swojego herbu rodzinnego. Później był członkiem jawnego już Związku Strzeleckiego. Studia kontynuował na renomowanej uczelni w austriackim Leoben, gdzie popularyzował ideę niepodległościową wśród licznej polskiej młodzieży akademickiej.

Powróciwszy do Galicji, osiadł najpierw pod Krakowem, następnie w majątku Różki na Sandomierszczyźnie. Tam urządził dom dla swojej poślubionej w 1913 roku żony Anastazji i nowo narodzonego syna Zbigniewa.

Siódemka Beliny

Gdy w 1914 roku wybuchła I wojna światowa, Belina wiedział, że nadszedł czas, na który on i wielu ludzi z jego pokolenia czekało – mocarstwa zaborcze stanęły po przeciwnych stronach barykady, dając niepowtarzalną szansę na odzyskanie niepodległości.

Belina znalazł się w Krakowie, na wezwanie Piłsudskiego, kilka dni przez wybuchem konfliktu. Początkowo miał kierować jedną ze szkolonych dopiero kompanii Związku Strzeleckiego. Wkrótce otrzymał od Komendanta nowy, niezwykle niebezpieczny przydział. Belina miał zorganizować pierwszy wypad na tereny zaboru rosyjskiego, by zdać relację z ruchów wojsk nieprzyjaciela i ewentualnie przeszkodzić w prowadzonej tam mobilizacji. Piłsudski (według innych relacji Sosnkowski) miał mu powiedzieć: "Patrol jest ogromnie niebezpieczny i jest 90 procent pewności, że wszystkich was powieszą".

pierwsza-kompania-kadrowa_663.jpg
Pierwsza Kompania Kadrowa – zalążek wojska polskiego

Złożony z Beliny i sześciu innych ochotników oddział miał jeszcze jedno zadanie: choć przekraczał granicę 2 sierpnia jako kawaleria, to zrobił to na bryczce, żołnierze nie mieli bowiem koni. Zdobyli je dopiero w zaborze rosyjskim. Wbrew obawom Piłsudskiego (lub Sosnkowskiego) z patrolu wrócili wszyscy, a stan osobowy powiększył się o jednego kawalerzystę, który przyłączył się do oddziału po stronie rosyjskiej.

Odrodzona kawaleria

Tych ośmiu śmiałków stanowiło zalążek odradzającej się polskiej kawalerii. Jej szeregi zaczęli wkrótce zasilać nowi rekruci. Nie bez znaczenia było to, że jeźdźcy otrzymywali lepsze racje żywnościowe (gotowały dla nich początkowo krakowskie mieszczanki, a nie kucharze wojskowi), nie męczyli się w forsownych marszach, nosili zdobne mundury z charakterystycznymi czakami nawiązujące do czasów napoleońskich. Wkrótce drużyna rozrosła się do siły plutonu, szwadronu, wreszcie – pułku. Pod Beliną służyli m.in. Bolesław Wieniawa-Długoszowski i Gustaw Orlicz-Dreszer. 

- Belina na pewno był wybitnym człowiekiem, o wybitnym temperamencie. Miał cechę charakteru, która jest rzadką nawet u świetnych dowódców bojowych: miał odwagę cywilną. Nie bał się zupełnie narażać swojej przyszłości, tworząc fakty dokonane. Stworzenie pułku było wielkim narażeniem się przez Belinę, bo wbrew etatom, wbrew najrozmaitszym pismom i zastrzeżeniom ze strony armii austriackiej formował ten pułk - mówił gen. Janusz Głuchowski w rozmowie z Zygmuntem Nowakowskim na antenie Radia Wolna Europa.


Posłuchaj
19:26 Belina.mp3 Rozmowa Zygmunta Nowakowskiego z okazji 40-lecia wymarszu Pierwszej Kadrowej przeprowadzona z "beliniakami": gen. Januszem Głuchowskim; płk. Józefem Smoleńskim; płk. Leonem Strzeleckim i mjr. Antonim Skibą - na temat dziejów patrolu rotmistrza Władysława Beliny-Prażmowskiego. (RWE, 6.08.1954)

 

Belina-Prażmowski okazał się nie tylko skutecznym dowódcą, od działań jego podkomendnych nie raz zależał wynik bitew. Ułani byli też pierwszymi, którzy wkroczyli do Lublina. Ale był też dowódcą słynącym z kawaleryjskiej niesubordynacji.

- Belina unikał wykonywania rozkazów austriackich. Pierwszym momentem, w którym naraził swoje życie to było odejście, bez pozwolenia, od niemieckich dywizji pod Łodzią. Najzwyczajniej zabrał szwadron i odmaszerował do I Brygady, która była wówczas na południu, gdzieś pod Miechowem. Niemcy przez pewien czas poszukiwali Belinę – dodawał weteran w audycji z 1954 roku. 

W niepodległej

Kryzys przysięgowy w 1917 roku wyznaczał koniec karty legionowej Beliny. Oficer trafił w stan pół-internowania: osiadł w wydzierżawionym majątku w Janowie, jednak przez cały czas znajdował się pod obserwacją niemiecko-austriackich władz.

Gdy I wojna światowa chyliła się ku końcowi, Belina wrócił do siodła. W listopadzie 1918 roku rozbrajał austriackich żołnierzy w Lublinie, by już w grudniu prowadzić walki z Ukraińcami. W lutym następnego roku siły Beliny zostały przerzucone na północ, gdzie od kwietnia prowadziły walki z bolszewikami. W kwietniu brały udział w wyzwalaniu Wilna.

Kawalerzysta wypada z siodła

Sytuacja zmieniła się latem 1920 roku. Kawalerzyści Beliny mieli tym razem zetrzeć się z niezwykle niebezpiecznym przeciwnikiem. Otrzymali zadanie powstrzymania pochodu czerwonej Konarmii Siemiona Budionnego. Już pierwsze starcia okazały się tragiczne w skutkach – utracono strategiczny węzeł kolejowy w Równem, a sam Belina musiał zarządzić odwrót.

Budionny 1200.png
Bitwa Warszawska zaczęła się pod Beresteczkiem i Brodami

Dla Prażmowskiego tak bolesna klęska była szokiem, który odbił się na jego zdrowiu: z bólami serca trafił do szpitala. Do stanu, w którym mógł funkcjonować w wojsku, powrócił dopiero w przełomowych dniach sierpnia 1920 roku. Nie dostał jednak przydziału frontowego.

Jako popularna postać został w celach propagandowych przesunięty do Armii Ochotniczej, gdzie dbał o aprowizację i wyszkolenie nowych kawalerzystów. Ale był to już jego łabędzi śpiew w mundurze. Gdy tylko pod Warszawą udało się złamać bolszewicką ofensywę i odgonić Armię Czerwoną od stolicy, Belina zdecydował się poprosić o przeniesienie do rezerwy, uzasadniając swoją decyzję złym stanem zdrowia. 

Więcej o Bitwie Warszawskiej i wojnie polsko-bolszewickiej znaleźć można w serwisie www.bitwa1920.gov.pl: 

src=" //static.prsa.pl/18c6af74-3478-4b75-bc41-37b63c3bea80.file"

Polityk i działacz społeczny

Gdy odchodził z wojska ze zszarganym zdrowiem miał zaledwie 32 lata. Osiadł w niewielkim majątku w Godziszowie, gdzie zajął się uprawą roli i działalnością społeczną. Po kilku latach przeniósł się do Janowa.

Odmianę losu przyniósł Belinie powrót Piłsudskiego do władzy w 1926 roku. Program sanacyjnej naprawy państwa nie brał pod uwagę nepotyzmu, co dotyczyło zwłaszcza byłych towarzyszy Marszałka z czasów legionowych. Belina stał się współwłaścicielem firmy "Tabor", która otrzymała intratny kontrakt na dostawę sprzętu kawaleryjskiego dla wojska. W 1931 roku został prezydentem Krakowa i funkcję tę sprawował przez dwa lata, by zmienić ją na fotel wojewody lwowskiego, sprawowaną aż do 1937 roku. Na obu tych stanowiskach sprawował się jednak na tyle dobrze, że jego odejście żegnano z niekłamanym żalem.

Ułańska jesień 

W 1938 roku trafił do Wenecji, dokąd przybył na kurację związaną z pogarszającym się stanem zdrowia. Serce niedomagało coraz bardziej, zwłaszcza po traumatycznych wydarzeniach roku poprzedniego: pierworodny syn kawalerzysty, Zbigniew, oficer 1 Pułku Szwoleżerów zginął wskutek wypadku podczas czyszczenia broni.

Nawet w odległej Wenecji nie zdołał oderwać swoich myśli od kraju, co okazało się dla niego tragiczne w skutkach. Wieści o kryzysie związanym z wkroczeniem Wojska Polskiego na Zaolzie i niebezpieczeństwem nowej wojny spowodowały u niego serię zawałów. Zmęczone serce nie wytrzymało. Belina zmarł 13 października 1938 roku. Tydzień później, odprowadzona na miejsce ostatniego spoczynku przez byłych podkomendnych, trumna z ciałem twórcy kawalerii odrodzonej Polski spoczęła na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

bm