Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Tomasz Horsztyński 24.11.2023

Jaremianka. Artystka, która "sama była awangardą"

- Była na pewno kobietą wyzwoloną. Ubierała się szokująco, chodziła w spodniach, uwielbiała ekscentryczne kapelusze i z dość dużą swobodą traktowała mężczyzn - tak o wyjątkowej artystce, rzeźbiarce, malarce i działaczce społecznej mówiła Magdalena Merta, prowadząca radiową audycję "Polki". Dziś wspominamy 115. rocznicę urodzin Marii Jaremy, zwanej Jaremianką.

Maria urodziła się 24 listopada 1908 roku w Starym Samborze, małym miasteczku oddalonym o około 50 km od Drohobycza i około 90 km od Lwowa. Wychowała się w biednej, wielodzietnej rodzinie. Jej ojciec był prawnikiem, natomiast matka udzielała lekcji gry na fortepianie. 

Jaremianka miała sześciu braci, dwóch z nich związało swoje życie ze sztuką. Władysław był reżyserem, aktorem i założycielem Teatru Groteska w Krakowie, natomiast Józef ukończył studia malarskie i stworzył eksperymentalny Teatr Cricot. Cała rodzina żyła w bardzo bliskich relacjach, ale Maria najlepszy kontakt miała ze swoją siostrą bliźniaczką, Bronisławą, którą w domu nazywano Nuną. 

Siostry były do siebie tak podobne, że przez pierwszych kilka lat nie rozróżniali ich nawet rodzice, a później problem z rozpoznaniem żony na zdjęciach miał również mąż Jaremianki.

- Często się zdarzało, że zdjęcia Marii podpisywał "Nuna" i odwrotnie - mówiła w Polskim radiu dr Agnieszka Dauksza, autorka książki "Jaremianka. Biografia".

Marię i Nunę łączyła wyjątkowa więź aż do śmierci. Ta nastąpiła w odstępie zaledwie dwóch miesięcy.

Posłuchaj
49:11 2019_07_02 21_09_28_PR3_Klub_Trojki.mp3 O życiu i twórczości Marii Jaremy opowiada dr Agnieszka Dauksza, autorka książki “Jaremianka. Biografia”. Audycja "Klub Trójki" prowadzona przez Katarzynę Borowiecką (PR, 02.07.2019)

 

- Odwiedzały się, korespondowały ze sobą, chorowały nawet mniej więcej w tym samym czasie. Gdy w drugiej połowie lat 30. XX wieku zamieszkały razem, Maria poświęcała się sztuce, a Nuna zajmowała się domem i opieką nad jej synem - mówiła dr Agnieszka Dauksza.

Rzeźbiarka i działaczka społeczna

Jaremianka w wieku 21 lat opuściła dom rodzinny i rozpoczęła studia na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w rzeźbiarskiej pracowni Xawerego Dunikowskiego. Maria, podobnie jak inni artyści z jej pokolenia, miała bardzo nowoczesne poglądy i chciała tworzyć awangardę w sztuce.  

- Wówczas Dunikowski był jedynym postępowym profesorem na ASP, a ci artyści mieli wielką ochotę na eksperymentowanie. Chcieli po prostu zrobić sztukę na nowo - wyjaśniała dr Agnieszka Dauksza. 

Maria Jarema należała do awangardowej organizacji studenckiej Grupa Krakowska, która zrzeszała młodych artystów o poglądach skrajnie lewicowych. Członkowie tego zrzeszenia krytykowali zarchaizowany program nauczania na ASP oraz sympatyzowali z ruchami komunistycznymi. 

Jaremianka angażowała się w działalność społeczną i wspierała klasę robotniczą, wystawiała przedstawienia w fabrykach. Po wojnie stworzyła, stojący do dziś na Cmentarzu Rakowickim, pomnik poświęcony ośmiu robotnikom, którzy zostali zastrzeleni w czasie protestów w 1936 roku.

Kobieta wyzwolona

Maria Jarema była na wskroś nowoczesna.

- Jaremianka nie tylko chciała tworzyć w awangardzie, ona sama była awangardą - mówiła Maryna Miklaszewska w audycji "Polki". 


Posłuchaj
21:21 _PR24_AAC 2020_07_11-08-06-50.mp3 Sylwetkę Marii Jaremy zwanej Jaremianką przybliżają Magdalena Merta i Maryna Miklaszewska. Audycja "Polki" (PR, 11.07.2020)

 

- Jak na owe czasy była na pewno kobietą wyzwoloną. Ubierała się szokująco, chodziła w spodniach, uwielbiała ekscentryczne kapelusze i z dość dużą swobodą traktowała mężczyzn - mówiła Magdalena Merta, prowadząca radiową audycję "Polki". 

Pierwszym ważnym mężczyzną w życiu Jaremianki był jej kolega ze studiów, rzeźbiarz Henryk Wiciński, który ostatecznie ożenił się z jej siostrą Nuną. Nie trwał długo także jej związek z o 20 lat starszym żydowskim lekarzem Gabrielem Gottliebem, choć zakochany mężczyzna podarował jej działkę w podkrakowskiej Woli Justowskiej, na której artystka wybudowała dom w 1934 roku.

Maria Jarema wyszła ostatecznie za mąż dopiero w 1945 roku, w wieku 37 lat. Jej wybrankiem był biolog Kornel Filipowicz, któremu dwa lata wcześniej urodziła syna Aleksandra.  

Trudna sztuka czasów wojny

Podczas II wojny światowej Maria Jarema pracowała w Kawiarni Plastyków w Krakowie jako szatniarka. Spokojne zajęcie pozwalało jej malować niewielkich rozmiarów akwarele, które zachowały się do dzisiaj. Po zlikwidowaniu Kawiarni przez Niemców artystka zarabiała, tworząc lalki z drutu i skrawków materiałów.  

- Wielka fantazja, pomysłowość i to w okropnych realiach wojennych. To nie była chałtura, ona oddawała całą siebie tym pracom, które są bardzo spójne z całym jej dorobkiem - zaznaczyła dr Agnieszka Dauksza. 

W lipcu 1943 roku Jaremianka przeżyła pacyfikację Woli Justowskiej. Artystka w zaawansowanej ciąży była jedną z wielu osób, którym Niemcy kazali przez kilka godzin w upale leżeć na polu twarzą do ziemi. Ostatecznie wyszła z tego bez szwanku, ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Niektórych mieszkańców wsi rozstrzelano, innych umieszczono w obozach koncentracyjnych. W tej drugiej grupie znalazł się Kornel Filipowicz. 

Kariera malarska

W okresie powojennym Jaremianka niemal zupełnie porzuciła rzeźbę. Z tego okresu, poza wspomnianym pomnikiem poświęconym robotnikom, znany jest jeszcze jej projekt fontanny Chopina na krakowskich Plantach, który został zrealizowany dopiero w 2006 roku.  

Maria Jarema oddała się wówczas sztuce malarskiej i to właśnie ta dziedzina przyniosła jej największą rozpoznawalność. Specjalizowała się w monotypii, ale malowała także akwarelą i gwaszem. Pierwsza wystawa jej prac odbyła się na przełomie lat 1948/49.

- W malarstwie kochała kolor i dynamikę. Mówiono, że jej dzieła pulsują - zauważyła Magdalena Merta w audycji z 2020 roku.

Wiele lat po śmierci artystki jej dorobek wciąż cieszy się dużym uznaniem. Jedna z najbardziej znanych prac Jaremianki pt. "Formy" z 1957 roku została kupiona w 2018 roku za ponad milion złotych. Czyni go to najdroższym obrazem autorstwa kobiety sprzedanym w Polsce.  

Nie tylko rzeźba i obraz

Maria Jarema aktywnie działała również na scenie. Już w latach 30. XX wieku współpracowała ze swoim bratem Józefem w Teatrze Cricot, natomiast w latach powojennych zaangażowała się w życie Teatru Cricot 2, który bezpośrednio nawiązywał do grupy artystycznej Jaremy. Kierował nim Tadeusz Kantor. Maria tworzyła barwne kostiumy i wzięła udział w spektaklu "Mątwa" Witkacego.

- Wyobrażam sobie, że w tych przaśnych realiach lat 50. XX wieku te szalone pomysły sceniczne, nietuzinkowe rozwiązania, dialogi i postaci musiały robić gigantyczne wrażenie - mówiła dr Agnieszka Dauksza. 

Co ciekawe, to właśnie Kantor rozpowszechnił pseudonim artystki, choć ona sama go nie używała. Swoje dzieła podpisywała po prostu imieniem i nazwiskiem. 

Rozwój kariery

Ostatnie lata życia Jaremianki to okres cierpienia i wytężonej pracy. W 1955 roku artystka dowiedziała się, że choruje na białaczkę, jednak ta świadomość zainspirowała ją do jeszcze większego poświęcenia się sztuce, którą zawsze stawiała na pierwszym miejscu. 

Intensywność pracy przełożyła się na sukces zawodowy i w ostatnich latach życia kariera artystki zaczęła nabierać tempa. W 1958 roku została nawet zaproszona na festiwal Biennale w Wenecji. 

Jednak stan zdrowia Jaremianki stale się pogarszał i ostatnie tygodnie przed śmiercią spędziła w szpitalu. Nie pomogło jej ani leczenie za granicą, ani przeszczep szpiku od siostry. Zmarła trzy tygodnie przed 50. urodzinami, 1 listopada 1958 roku. 

- Gdyby nie przedwczesna śmierć zrobiłaby międzynarodową karierę - oceniła w radiowej audycji dr Agnieszka Dauksza. 

"Sztuka nie może być elitarna"

Dla Marii Jaremy sztuka była najważniejsza, jednak nie tworzyła jej dla siebie samej. Będąc w ciąży, malowała kwiaty, choć nie robiła tego ani wcześniej, ani później. Wierzyła, że dzięki temu dziecko będzie wrażliwe.

- Uważam, że Jaremianka chciała uplastycznić społeczeństwo. Wiedziała, że trzeba zejść do każdej warstwy społecznej, że sztuka nie może być elitarna. Chciała pokazać, jak bardzo kruche są nasze ciała, jak bardzo jesteśmy zniszczalni i jak krótko to wszystko trwa - mówiła dr Agnieszka Dauksza. 

Zdaniem biografki Marii Jaremy, artystka pragnęła przekonać ludzi do większej życzliwości. 

- Według Jaremianki sztuka była świetnym medium, żeby nas prowokować do takich postaw - dodała dr Agnieszka Dauksza. 

th