- Fundacje czy pozauczelniane instytucje nie wyręczają uczelni w promowaniu wyróżniających się studentów, one je wspierają - uważa dr Piotr Fita, pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego, który wrócił do Polski po dwóch latach pracy na Uniwersytecie Genewskim.
Jego zdaniem Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci pomaga młodym ludziom w nawiązaniu relacji z grupami badawczymi. Dzięki temu wyjeżdżają oni na konkretną uczelnię, poznają pracujących tam naukowców i mogą zyskać ciekawe perspektywy rozwoju.
- Już na samym początku studiów taki młody człowiek może otrzymać szansę, która znacznie przyspieszy jego rozwój – dodaje w "Debacie w Jedynce".
Gość radiowej Jedynki przypomniał, że celem Fundacji na rzecz Nauki Polskiej jest zachęcenie młodych ludzi do pozostania na polskich uczelniach. Podkreślił też, że wyższe uczelnie z większym, niż miało to miejsce wcześniej, sukcesem starają się o fundusze dla początkujących naukowców.
Jego zdaniem mamy w Polsce dobrą aparaturę badawczą, ale pieniędzy nie starcza już na jej utrzymanie i obsługę.
Zdaniem prof. Aleksandra Wittlina z Państwowej Akademii Nauk i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, pensje na polskich uczelniach, w szczególności dla młodych ludzi, są wyjątkowo niekonkurencyjne.
- Jeżeli ma się duże ambicje, to należy jak najwcześniej wyjechać z kraju. Gdyby tegoroczni laureaci nagrody Nobla pozostali w Rosji, to świat by pewnie o nich nie usłyszał – przekonywał rozmówca Przemysława Szubartowicza.
Według prof Wittlina bogate instytuty "kupują" sobie laureatów, oferując naukowcom wysokie wynagrodzenia. W Polsce zaś po 1989 roku został gwałtownie obniżony poziom nauczania, w celu zwiększenia ilości ludzi korzystających z wyższej edukacji. Dlatego też na studiach często się zdarza, że trzeba uczyć rzeczy, które studenci powinni poznać na niższym etapie edukacji.
(pp)