Logo Polskiego Radia
Jedynka
Izabella Mazurek 13.11.2010

Mamy ogromy dług

- Potrzebujemy sensownego planu wyjścia z kryzysu i niestety takiego planu nie mamy - mówi prof. Stanisław Gomułka.
prof. Stanisław Gomułkaprof. Stanisław Gomułkafot.PAP

- Polska miała szczęście, nie bardzo ucierpiała w związku ze światowym kryzysem - mówi gość magazynu "W kraju i ze świata" prof. Stanisław Gomułka, były minister finansów, główny doradca Biznes Center Club. - Jednak mamy wysoki deficyt, ogromny dług publiczny, za który płacimy ogromne odsetki. Potrzebujemy sensownego planu wyjścia z tego kryzysu i niestety takiego planu nie mamy – twierdzi prof. Gomułka.

Gość Jedynki uważa, że działania Unii Europejskiej i Banku Światowego spowodowały, że powoli, ale systematycznie, gospodarka światowa wychodzi z kryzysu finansowego.

- Ostra faza kryzysu światowego skończyła się. Opanowany został kryzys finansowy w Stanach Zjednoczonych i głównych krajach Unii Europejskiej – mówi prof. Stanisław Gomułka.

Wiele krajów UE narzuciło sobie ostry program naprawczy po to, żeby opanować kryzys finansów publicznych, tak dzieje się np. w Anglii czy Niemczech.

W rozmowie z Krzysztofem Grzesiowskim prof. Gomułka stwierdził, że przesadą jest mówienie o Chinach, że wysuwają się na największą potęgę gospodarczą świata. Może tak się stanie za 10 czy 15 lat, ale teraz ten kraj się wciąż rozwija i wciąż czerpie z osiągnięć technologicznych zewnętrznych. Poza tym wciąż dochód na głowę na jednego mieszkańca Chin jest około cztery razy mniejszy niż np. w Stanach.

- Unia Europejska, euro, Stany Zjednoczone i dolar to są w gospodarce światowej wciąż podstawowi gracze – mówi prof. Gomułka.

Aby posłuchać rozmowy "Prof. Gomułka o kryzysie w Polsce i na świecie", wystarczy kliknąć w dźwięk w boksie "posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

Magazynu "Z kraju i ze świata" można słuchać w dni powszednie od godz. 12.05. Zapraszamy.

(im)

*

Grzegorz Ślubowski: W studiu gość: Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów i główny ekonomista Business Centre Club. Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

Prof. Stanisław Gomułka: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

G.Ś.: Panie profesorze, światowy kryzys się skończył?

S.G.: No, taka ostra faza tego kryzysu na pewno się skończyła, znaczy początkowo mieliśmy bardzo ostry kryzys w sektorze finansowym, w tych najbogatszych krajach, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, ale także w niektórych krajach Unii Europejskiej. No i ten kryzys został opanowany w dużym stopniu, ale kosztem bardzo dużego wzrostu deficytu budżetowego państwa, deficytu sektora finansów publicznych, wzrostu długu publicznego, co spowodowało jednak nowe trudności, bo ten wzrost jest niesłychany, na skalę niespotykaną od czasów drugiej wojny światowej. I spowodowało to, że wśród ekonomistów, a także wśród inwestorów pojawiły się wątpliwości, co dalej, co będzie z dolarem amerykańskim, czy nie dojdzie do bankructwa niektórych krajów. I mieliśmy tego już przykłady.

G.Ś.: Nawet tutaj w Europie.

S.G.: Nawet tu w Europie. Na razie to dotknęło tylko małe kraje, takie jak Grecja, a teraz Irlandia, a przedtem Islandia. Więc to jest trochę na obrzeżach Europy czy gospodarki światowej. Ale była pewna groźba rozprzestrzenienia się tego na takie kraje, jak Portugalia, a nawet Hiszpania. To już oznaczało takie poważne nasilenie obaw i to między innymi spowodowało osłabienie euro, ale przejściowe. W tej chwili jednak działania podjęte przez Unię Europejską, ale także Międzynarodowy Fundusz Walutowy odsunęły groźbę jakiegoś poważnego kryzysu finansowego w Europie i powodują, że generalnie powoli, ale systematycznie gospodarka światowa wychodzi z tego kryzysu finansowego.

G.Ś.: Panie profesorze, a czy ten kryzys też spowodował zmianę tych największych graczy, tak powiedzmy, w światowej gospodarce, w światowej ekonomii? Dlatego że wiele opinii takich się pojawiało, że to już jest koniec ery dominacji Stanów Zjednoczonych, że pojawiają się przede wszystkim Chiny jako to państwo, które, no, może jest drugie, może będzie pierwsze nawet w światowej gospodarce.

S.G.: Tak, więc mnie się wydaje, że na ten temat rzeczywiście pojawiło się sporo takich niedobrze uzasadnionych opinii...

G.Ś.: Na wyrost?

S.G.: Na wyrost, mocno na wyrost. Znaczy Chiny przyciągają uwagę ekonomistów i opinii publicznej z dwóch powodów: po pierwsze z uwagi na ogromną liczbę ludności, to jest ponad 1300 milionów, a więc około cztery razy tyle co Stany Zjednoczone, a po drugie jest to gospodarka bardzo dynamiczna z tempem wzrostu około 8–10%, nawet w tych ostatnich dwóch latach, kiedy doszło do spadku PKB w tych głównych krajach. Tak że oczywiście to robi wrażenie, ale poziom PKB na głowę w Chinach jest dużo, dużo niższy niż w Europie i Stanach Zjednoczonych. Również wkład Chin do postępu technologicznego jest zupełnie marginesowy. Więc Chiny dalej opierają swój rozwój głównie na imporcie technologii z zewnątrz...

G.Ś.: Czyli taka odtwórcza, imitacyjna (...)

S.G.: Imitacyjna, to jest typowy kraj doganiający, który jeszcze ma możliwości znacznego podnoszenia swojego PKB na głowę z uwagi na po prostu to, że jest właśnie jeszcze stosunkowo słabo rozwiniętym krajem, to są tak zwane rezerwy kraju słabiej rozwiniętego, i w tym sensie to jest interesujące, bo oczywiście wszystko się może zmienić w perspektywie 10–15 lat, Chiny mogą pod wieloma względami zacząć na serio konkurować ze Stanami Zjednoczonymi i Europą na rynkach międzynarodowych. Zauważmy, że jeżeli chodzi o handel zagraniczny, to chociaż Chiny zrobiły ogromny postęp w ciągu ostatnich 15–20 lat to ciągle to jest gdzieś około 10% handlu światowego, eksportu światowego, to jest jakieś jedna trzecia, jedna czwarta tego, co eksportuje Unia Europejska. Więc Unia Europejska, dolar, euro, Stany Zjednoczone to w dalszym ciągu to są podstawowi gracze.

G.Ś.: No tak, ale pojawia się też pytanie na temat spójności Unii Europejskiej i na temat problemów. Pan mówił, że te problemy już zostały zażegnane. Ja chciałem zapytać, jak nasza gospodarka tutaj wygląda na tym tle Unii Europejskiej.

S.G.: Znaczy te podstawowe kryzysowe problemy zostały zażegnane...

G.Ś.: Ale Irlandia ma poważne problemy teraz.

S.G.: Oczywiście, napięcia jeszcze są, szereg krajów przystąpiło do działań naprawczych, weźmy na przykład Wielką Brytanią, bardzo ostry program tego rządu, przedtem trochę podobne programy ogłosiły rządy Hiszpanii i Portugalii. Nawet Niemcy, których finanse publiczne są w dobrej kondycji, też zaczęły działać. Tak że generalnie mamy nową sytuację w Europie, dużo lepszą pod tym względem niż w Stanach Zjednoczonych. Mamy pewne zdecydowanie ze strony władz, ze strony rządów, parlamentów do tego, żeby właśnie opanować tę sytuację w finansach publicznych. Natomiast jeżeli chodzi o Polskę, to tu jest rzeczywiście trochę problem, bo chociaż Polska nie ucierpiała tak bardzo jak inne kraje w tej sferze realnej, ponieważ u nas właściwie nie było kryzysu...

G.Ś.: Politycy twierdzili, że jesteśmy zieloną wyspą, tak?

S.G.: W pewnym sensie byliśmy, po prostu nie było tutaj jakiegoś otwartego kryzysu, jakiejś recesji, ale to wynika z tego, że nasz sektor finansowy jest zupełnie na innym poziomie rozwoju niż ten w Wielkiej Brytanii czy w Stanach Zjednoczonych, tu nie było praktycznie kryzysu w tym sektorze. Więc doznaliśmy tylko pewnego szoku z racji po prostu tych efektów zewnętrznych, załamania się handlu zagranicznego. No ale tym niemniej, jeśli chodzi o deficyt sektora finansów publicznych, to mamy ogromny wzrost tego deficytu, mamy silny wzrost kosztów obsługi tego długu publicznego, płacimy wysokie odsetki, no i to oczywiście jest problem. Potrzebujemy jakiegoś sensownego planu wyjścia z tego wszystkiego i na razie tego planu właściwie nie mamy.

G.Ś.: Prof. Stanisław Gomułka, dziękuję bardzo.

(J.M.)