Logo Polskiego Radia
Jedynka
Marlena Borawska 20.01.2011

Księgowa sztuczka polskiego rządu

Planowana przez rząd zmiana w systemie emerytalnym zdaniem międzynarodowych ekspertów to zwykła sztuczka, która nie zastąpi reform.
Leokadia OręziakLeokadia Oręziakfot: W. Kusiński PR

Międzynarodowy Fundusz Walutowy skrytykował Polskę za ” księgowe sztuczki”. - Nie zastąpią reform, a bez reform Polska będzie podatna na zawirowania na światowych rynkach i w strefie Euro - takie oświadczenie wydali ekonomiści z MFN. Zdaniem ekspertów obecna sytuacja finansów w Polsce nie sprzyja stabilności gospodarczej.

Sztuczką księgową ma być pomysł polegający na obcięciu składek do OFE i przesunięciu tych środków do ZUS. Według przedstawicieli Ministerstwa Finansów właśnie w ten sposób uda się ograniczyć zadłużenie państwa.

Zdaniem profesor Leokadi Oręziak ze Szkoły Głównej Handlowej rządowe plany dotyczące zmian w systemie emerytalnym są koniecznością. W jej opinii Międzynarodowy Fundusz Walutowy niesłusznie nazywa to sztuczką. - Oczywiście żadne sztuczki nie są dobre, żeby zreformować finanse publiczne. Natomiast to, co dotyczy OFE wymusiło życie – stwierdziła profesor, która była gościem redaktora Przemysława Szubartowicza.

Według gościa Jedynki przekazywanie składki do OFE to jedna z poważniejszych przyczyn powstania długu publicznego w Polsce.- Z tego powodu konieczne są różne reformy. OFE to jeden z elementów, ale to trzeba zrobić na samym początku – mówiła Oręziak.

Profesor dodała także, że nie dziwi ją, że MFN nie popiera pomysłu obcięcia składek OFE. - Zostały one w Polsce ustanowione z inicjatywy Banku Światowego i MFN, który jest promotorem tego rozwiązania i niechętnie widzi odejście naszego kraju od tego – wyjaśniała na tanienie Jedynki.

Podczas, gdy rząd przymierza się do poważnych zmian w systemie emerytalnym ponad 40 procent Polaków nie wie, o co chodzi w reformie OFE. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez OBOP. 45 procent badanych deklaruje, że mniej więcej wie o co chodzi, a 11 procent o sprawie nie słyszało. .

- To jest zbyt ważna sprawa dla naszego kraju, dla bezpieczeństwa naszego kraju, dla finansów publicznych, żeby ludzie tego nie wiedzieli – stwierdziła profesor Leokadi Oręziak, której uważa, że polskie społeczeństwo ma jednostronne naświetlaną sprawę reform, gdyż ci którzy mają największe korzyści z OFE najczęściej występują w mediach.

(mb)

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Leokadia Oręziak” w boksie "Posłuchaj” w ramce po prawej stronie.

Na "Popołudnie z Jedynką” zapraszamy codziennie w godz. 15.00 – 19.30.

*****

Przemysław Szubartowicz: Witam państwa. I pani prof. Leokadia Oręziak, Szkoła Główna Handlowa.

Prof. Leokadia Oręziak: Dzień dobry, witam.

P.Sz.: Pani profesor, Międzynarodowy Fundusz Walutowy skrytykował Polskę: „Sztuczki księgowe nie zastąpią reforma, a bez nich Polska będzie podatna na zawirowania na światowych rynkach i w strefie euro” – to ekonomiści Międzynarodowego Funduszu Walutowego wydali takie właśnie oświadczenie. No i tam mówią, że obecna sytuacja finansów w Polsce nie sprzyja stabilności naszej gospodarki. Według przedstawicieli Ministerstwa Finansów z kolei zadłużenie państwa uda się ograniczyć dzięki zmianom w systemie emerytalnym polegającym na obcięciu składek do OFE i przesunięciu tych środków do ZUS. Najpewniej Międzynarodowy Fundusz Walutowy właśnie ten zabieg nazywa sztuczką księgową. No, jak można byłoby się do tego odnieść, szczególnie w kontekście tego, że właśnie reforma systemu emerytalnego to jest taki sztandarowy zabieg rządu ograniczający czy mający ograniczyć konsekwencje kryzysu?

L.O.: Myślę, że ten zabieg rządu czy te plany rządu dotyczące ograniczenia składki przekazywanej do otwartych funduszach emerytalnych jest to po prostu konieczność i myślę, że niesłusznie Fundusz nazywa to sztuczką. Nie wiem, czy to akurat to miał na myśli, mówiąc o jakichś sztuczkach, bo oczywiście żadne sztuczki nigdy nie są dobre, by zreformować finanse publiczne. Natomiast to, co dotyczy otwartych funduszy emerytalnych to jest po prostu czysta konieczność, samo życie to wymusiło, jest to jedna z ważnych przyczyn, jedna z większych przyczyn powstania długu publicznego w Polsce i to właśnie to zagrożenie długiem publicznym jest dla nas najważniejsze. I z tego powodu oczywiście są konieczne różne reformy. Otwarte fundusze emerytalne to jest tylko jeden z elementów. Jest wiele innych rzeczy potrzebnych, ale to trzeba by właściwie zrobić na samym początku. I w jakimś sensie mnie trochę nie dziwi, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy specjalnie tego nie popiera, bo przecież otwarte fundusze emerytalne zostały w Polsce ustanowione właściwie z inicjatywy Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, więc w jakimś sensie jest promotorem tego rozwiązania i niechętnie widzi odejście naszego kraju od tego.

P.Sz.: No, to jest jedna strona medalu. Druga jest taka, że według wyliczeń Ministerstwa Finansów w tym roku sięgniemy poziomu 53,5% PKB, natomiast w tych szacunkach przecież nie uwzględniono Krajowego Funduszu Drogowego. No i gdyby to zrobiono, ustawowy próg 50% PKB zostałby przekroczony. Taka jest prognoza, taka jest opinia. Może to miał Fundusz Walutowy na myśli.

L.O.: No, właśnie tak do końca nie wiadomo, ale problem właściwie sprowadza się do tego, że przed nami są dwa wielkie ograniczenia, mianowicie zapisany w ustawie o finansach publicznych limit dotyczący relacji długu publicznego do PKB to 55% i 60% w Konstytucji, więc ten limit 55%, jesteśmy bardzo blisko tego limitu i myślę, że bardzo wiele czynników wpłynie na to, czy przekroczymy, czy nie przekroczymy ten limit w tym roku. I ważne by było dla nas, żeby tego nie przekroczyć, bo wtedy bardzo poważne wyzwania przed finansami publicznymi są, trzeba będzie bardzo redukować wydatki, no i konieczne by były dalsze podwyżki podatków. Więc pewnie to po prostu wyzwanie przed nami stoi. I myślę, że krok dotyczący otwartych funduszy emerytalnych jest konieczny, on jest niewystarczający.

P.Sz.: Pani profesor, no właśnie, jest dobry moment, żeby zadać to pytanie, które teraz chcę zadać, bo OBOP przeprowadził takie badania w dniach 7-10 stycznia 2011 na ogólnopolskiej losowej próbie 1005 mieszkańców Polski, z których to badań wynika, że ponad 40% Polaków badanych nie wie, o co chodzi w tej reformie OFE, 45% deklaruje, że przynajmniej mniej więcej wie, o co chodzi, a 11% o sprawie nie słyszało. To oznacza, że świadomość społeczna tego ruchu, ruchu Ministerstwa Finansów jest słaba, ale pytanie jest takie: czy my mamy się obawiać tego roku i następnych, jeśli chodzi o nasze gospodarstwa domowe, o nasze pieniądze, o sytuację zwykłych obywateli, tak zwanych zwykłych obywateli?

L.O.: Może najpierw odnośnie tej pierwszej kwestii, tego badania opinii społecznej. Więc z tego płynie bardzo wyraźny wniosek, że szczególnie media publiczne mają wiele do zrobienia, aby po prostu przedstawić tę kwestię, wytłumaczyć ludziom, na czym ona polega...

P.Sz.: Właśnie się staramy.

L.O.: Właśnie. Więc myślę, że taka spokojna, rzeczowa prezentacja tego zagadnienia jest bardzo ważna i zarówno radio, jak i telewizja mają wiele do zrobienia, bo raczej na media prywatne nie ma co liczyć, natomiast myślę, że społeczeństwo zasługuje czy należy się to wyjaśnienie, tak, żeby nie występowali tylko ci, którzy prezentują interesy instytucji finansowych, bo na razie to powiedzmy, że w większości to było tak, że ci, którzy mają z tego największe korzyści, z otwartych funduszach emerytalnych, oni po prostu głównie występują w mediach, więc nic dziwnego, że ludzie nie wiedzą, mają tak jednostronnie naświetloną tę rzeczywistość i trzeba coś z tym zrobić, bo po prostu jest to zbyt poważna sprawa dla naszego kraj i dla bezpieczeństwa kraju, dla finansów publicznych, żeby ludzie tego nie wiedzieli. A jest to rozwiązanie przecież bardzo dla emerytów niekorzystne, zagrażające niewypłacalnością naszego kraju. Jest to jeden z ważnych czynników. Ja nie mówię, że rozwiązuje to wszystko, ale jest to takie duże źródło długu publicznego, że nie można tego po prostu tak dalej tolerować.

P.Sz.: Pani profesor, a ta druga sprawa, o której powiedziałem, czyli czy Polacy już patrząc na ten przyszły rok, obecny i przyszły, czyli 2011, 2012, czy tak z punktu widzenia czysto ludzkiego, czy możemy się obawiać o swoją przyszłość i o swoją kondycję finansową? Bo na przykład napływają także różne inne niepokojące sygnały, na przykład takie, że Czesława Ostrowska, wiceminister pracy i polityki społecznej, mówi, że stopa bezrobocia w styczniu prawdopodobnie jeszcze wzrośnie, jednak nie powinna przekroczyć 13%. Albo że słyszymy inną informację o wzroście stóp procentowych, które zostały podniesione, i to ma wpłynąć na nasze kredyty.

L.O.: No tak, ale tutaj myślę, że też należy i jakąś pozytywną stronę widzieć chociażby w sprawie podniesienia stóp procentowych. Oczywiście oprocentowanie kredytów jest większe, ale to ma nas chronić i nasze społeczeństwo przed rosnącą inflacją. No przecież inflacja też nie jest dobrym zjawiskiem, zatem to myślę, że Narodowy Bank Polski robi to, co jest potrzebne i jest to konieczność. Inflacja w ogóle w całym świecie dość poważnie wzrasta, także i u nas trzeba było coś w tym kierunku zrobić.

Jeśli chodzi o bezrobocie, oczywiście, jest ono stosunkowo wysokie w naszym kraju, ale można mieć jakieś nadzieje, że w trakcie całego roku sytuacja ulegnie poprawie, że to nie będzie tak wysoki wskaźnik, zważywszy na w miarę optymistyczne prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego. Jeśli rzeczywiście by tak było, to 3,5% czy więcej wzrost PKB w tym roku, to nie byłoby źle, to są pozytywne szanse na to, że jeszcze w miarę możliwości wytrzymamy w miarę spokojnie sytuację w finansach publicznych, w budżecie. Ale to nie zwalnia nas rzeczywiście od myślenia długoterminowego, bo te zagrożenia są bardzo blisko.

P.Sz.: A jakie to są konkretnie zagrożenia? Może to powiedzmy, bo poruszamy się czasami właśnie w takim świecie, że coś ma nadejść, że będzie kryzys, że zagrożenia są takie niepewne.

L.O.: Tak jest. Najpoważniejsze zagrożenie dla naszego kraju to są te limity dotyczące relacji długu publicznego do PKB, bo one wymuszają określone działanie oszczędnościowe i będą oznaczały i wzrost podatków, i cięcie wydatków, dlatego to, co w pierwszej kolejności, jak najszybciej trzeba zrobić to zlikwidować coś, co marnotrawi finanse publiczne, czyli otwarte fundusze emerytalne. Ale dalej inne działania też są potrzebne...

P.Sz.: Jakie?

L.O.: Po to, żebyśmy nie stracili wiarygodności na rynkach finansowych, bo mamy duży dług, to jest ponad 700 miliardów i musimy ciągle pożyczać, ciągle. I tak długo będziemy mogli się utrzymać na powierzchni, póki chcą nam pożyczać, póki będą wierzyć, że będziemy spłacać swoje długi. Nasi wierzyciele zatem bardzo bacznie nas obserwują i to jest podstawowe zagrożenie, ponieważ trzeba pamiętać, że na rynkach finansowych za granicą musimy konkurować o te pieniądze z innymi krajami – Stany Zjednoczone, inne kraje, to większość krajów Unii Europejskiej potrzebuje pożyczyć dużo pieniędzy i my razem z nimi konkurujemy o te same pieniądze. My musimy płacić wyższe oprocentowanie, eięc to jest dla nas duże zagrożenie, ale ważne, żebyśmy utrzymali zaufanie jako kraj, żeby nam jeszcze dalej chcieli pożyczać, bo mamy do obsługi wielki dług i nie możemy się zdać później na łaskę organizacji międzynarodowych, żeby nam pożyczyli, żebyśmy mogli spłacać dług.

P.Sz.: Pani profesor, jest taki złośliwy żart, że premier Tusk obiecywał drugą Irlandię i że Polska się do tej drugiej Irlandii zbliża, ale ta druga Irlandia już dzisiaj inaczej wygląda niż wyglądała wtedy, kiedy te słowa padały. Tak jest źle?

L.O.: No, nie byłoby dobrze, gdybyśmy się zbliżyli właśnie w ten sposób do Irlandii i w ogóle wielką sympatią darzymy ten kraj, ale instytucje finansowe myślę, że wyrządziły wielką krzywdę społeczeństwu irlandzkiemu. Mają dziesięciolecia przed sobą wyrzeczeń, żeby spłacić długi instytucji finansowych. Myślę, że z dużą ostrożnością trzeba podchodzić do instytucji finansowych i do tego, o co one walczą, bo po prostu doświadczenia z kryzysu są bardzo negatywne i społeczeństwo powinno dbać o interes finansów publicznych przede wszystkim, w pierwszej kolejności, bo od tego zależy bezpieczeństwo nas wszystkich.

P.Sz.: Wszystko przed nami, proszę państwa, sytuacja jest nie wiadomo jaka, niepokojąca, ale niby zabezpieczona, tak rozumiem uspokajający ton pani profesor. Pewnie jeszcze nie raz będziemy mieli okazję o tym mówić. Dziękuję bardzo. Prof. Leokadia Oręziak, Szkoła Główna Handlowa.

L.O.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)