Logo Polskiego Radia
Jedynka
Andrzej Gralewski 19.12.2011

Korea Północna prywatnym obozem rodziny Kimów

Nicolas Levi (politolog): Zmarły Kim Dzong Il był tylko częścią systemu rodzinnego, bo krajem rządzi jego rodzina.
Nicolas Levi, ekspert Centrum Studiów Polska AzjaNicolas Levi, ekspert Centrum Studiów Polska AzjaFot. W. Kusiński, PR

System polityczny w Korei Północnej szybko się nie zmieni po śmierci Kim Dzong Ila. Już szybciej dojdzie do reform gospodarczych.

– Syn zmarłego przywódcy Kim Dzong Un jest młodym człowiekiem, który nie posiada doświadczenia zawodowego, wojskowego i politycznego. Ma już tytularne stanowisko szefa armii, jest generałem, ale brak mu doświadczenia. Inni członkowie rodziny mają to doświadczenie – ocenia Nicolas Levi z Centrum Studiów Polska-Azja. Zdaniem gościa radiowej Jedynki nie należy oczekiwać dużych zmian politycznych, bo nie leży to w interesie rodziny. Choć można się spodziewać pewnej odwilży gospodarczej.

Nicolas Levi ocenia w magazynie "Z kraju i ze świata", że rozpacz pokazywana w telewizji jest na pokaz. Jego zdaniem naród północnokoreański jest tak naprawdę zadowolony ze śmierci dyktatora. Ludzie czekają, co będzie dalej z reformami, które ostrożnie zaczęto wprowadzać.

Levi przyznaje, że w Korei panuje kryzys żywnościowy, ale nie jest już taki straszny jak w latach 90. Zostały wprowadzone pierwsze reformy gospodarcze. Funkcjonują pierwsze firmy prywatne, gospodarka nie jest już tak scentralizowana, w specjalnych obszarach gospodarczych inwestują firmy zagraniczne, głównie chińskie. Nicolas Levi przewiduje, że reformy będą kontynuowane, ale dopiero po zakończeniu żałoby. A żałoba potrwa wyjątkowo zaledwie 12 dni.

Choć siły zbrojne Korei Północnej zostały postawione w stan gotowości, to – w opinii politologa – raczej nie jest zagrożenie dla Korei Południowej. Scenariusz ataku na Koreę Południową jest mało prawdopodobny.

Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.

(ag)