Logo Polskiego Radia
Jedynka
Maja Bobrowska 23.02.2011

Rewolta w Libii - czy mamy się czego obawiać?

Czy kryzys w Libii, która jest potęgą m.in jeśli chodzi o wydobycie ropy naftowej - wpłynie na naszą gospodarkę?
Baryłki ropyBaryłki ropyfot. wikipedia

Robert Lidke: W dzisiejszej Rzeczpospolitej ukazał się artykuł „Rewolta w Libii, rynki w strachu.” Czy rzeczywiście mamy się czego obawiać?

Dr Andrzej Polaczkiewicz, Polskie Towarzystwo Ekonomiczne: Niestety powinniśmy się obawiać. Libia to taki dziwny kraj w północnej części Afryki, który znakomicie wpasował się w globalny system współczesnego świata. Jest dużym producentem ropy naftowej (ponad 55 milionów ton), którą w większości dostarcza na rynki Europy Zachodniej, Unii Europejskiej, m.in. do krajów, które obecnie same mają dosyć duże trudności z finansami publicznymi. Republika Włoska prawie połowę swojej ropy importuje z Libii. I gdyby np. Włochy wpadły w obowiązkowy zakup w transakcjach spotowych, będą kupować ropę na rynkach zewnętrznych – pogorszy to bilans i Unia może się znaleźć w kolejnych tarapatach.

Robert Lidke: Sytuacja w Libii rzutuje na rynek paliwowy w Polsce, dzisiaj PAP podała, że Grupa Lotos i PKN Orlen podniosły ceny paliw Jak bardzo przełoży się to na nasze kieszenie?

Andrzej Polaczkiewicz: Bardzo się przełoży, gdyż jak wiadomo, koszty transportu determinują koszty produkcji, eksportu i wszystkich innych dziedzin związanych z transportem. Kumuluje się tutaj niestety kilka negatywnych czynników. Już dzisiaj ropa wynosi ponad 108 dolarów za baryłkę a tendencja jest wyraźnie wzrostowa, do tego mamy obecnie słaby złoty, a na dodatek inwestorzy, w sytuacji niepewności i zawirowań, jaką mamy obecnie, często wycofują się z rynków wschodzących, takich jak Polska i przenoszą się na rynki bezpieczne – np. do Stanów Zjednoczonych. To wszystko może wpłynąć na naszą sytuację gospodarczą. Możemy mieć problemy z pozyskiwaniem kapitału na rynkach międzynarodowych dla finansowania naszych potrzeb pożyczkowych – np. budżetu. A do tego GUS podał ostatnio nie najlepsze informacje o naszym rynku pracy.

Robert Lidke: Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do pozycji Libii na ogólnoświatowym rynku finansowym. Wiadomo, że jest poważnym inwestorem w szeregu instytucji finansowych, w przedsiębiorstwach, kupuje nieruchomości. Libijskie firmy, czy też Bank Centralny Libii są także pośrednio udziałowcami niektórych polskich firm – np. Banku PKO SA.

Andrzej Polaczkiewicz: Zgadza się. Libia generuje nie tylko wysokie obroty w handlu ropą, ale także nadwyżki dewizowe i co trzeba wyraźnie podkreślić - jest krajem niezadłużonym na świecie. Posiada więc wolne środki, które inwestuje m.in. w takie instytucje jak koncern Fiata czy UniCredit, który jest właścicielem Banku Pekao SA. Obecna sytuacja w Libii może mieć zatem wpływ na kondycję tych przedsiębiorstw. Wprawdzie rząd Republiki Włoskiej od paru lat finansuje tak zwane flagowe przedsiębiorstwa, m.in. obydwa wyżej wspomniane, lecz może się tutaj pojawić problem samego rządu włoskiego, który już jest bardzo zadłużony, a jak zadłuży się jeszcze bardziej, ktoś będzie musiał im pomóc. Tym kimś jest Europejski Bank Centralny, który udzielił ostatnio wsparcia innym krajom i powoli zaczyna świecić pustkami.

Robert Lidke: W artykule w Rzeczpospolitej wspomniano, że jeżeli cena baryłki będzie się utrzymywać na wysokości wyższej niż sto dolarów przez cały rok, możemy mieć do czynienia z takim kryzysem jak w 2008 roku.

Andrzej Polaczkiewicz: Zdecydowanie tak. Prognozując na najbliższe dni podejrzewam skok o ok., 15 groszy na litrze oleju napędowego i 10 groszy na litrze ropy. Cena 4, 90 za litr zwykłej benzyny może stać się ceną standardową w dłuższym przedziale czasu. To będzie miało ogromny wpływ na naszą sytuację gospodarczą.

Andrzej Czyżewski, Główny Ekonomista PKN Orlen: Cena ropy jest w ogóle czynnikiem bardzo nieprzewidywalnym. Wiadomo co na nią wpływa, ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć zachowania rynków finansowych oraz zakłóceń po stronie dostaw, tego jak szybko inni producenci ropy naftowej zareagują, żeby ten ubytek, spowodowany zamieszkami w Libii, uzupełnić. Ogólnie ropy jest w tej chwili dużo, potencjał produkcyjny nie jest w pełni wykorzystany, jest więc możliwość podniesienia wydobycia tego surowca.

Robert Lidke: Pewna nadzieja jest w Arabii Saudyjskiej. Ma ona wolne moce przerobowe i może w płynny sposób zwiększyć wydobycie ropy naftowej.

Andrzej Polaczkiewicz: To prawda. Kraje OPEC mają pewne normy wydobywcze i mogą je dostarczać na rynek po to, aby stabilizować ceny ropy w długim przedziale. Możemy jednak spodziewać się również odwrotnej tendencji – są bowiem także kraje, które nie należą do OPEC i które się do tych norm nie stosują. Mogą one na przykład zmniejszyć wydobycie i wówczas nawet Arabii Saudyjskiej może nie starczyć zdolności produkcyjnej. I nie odstraszy ich np. obawa o zwolnienie światowej gospodarki. W latach osiemdziesiątych, podczas wielkiego kryzysu, który załamał cały system walutowy ówczesnego świata, gdy trwała pewna ideologiczna rozgrywka pomiędzy krajami bliskowschodnimi a Stanami Zjednoczonymi, podwyższono cenę ropy, która skoczyła nawet do 150 dolarów za baryłkę.