- W takim wypadku po stronie dającego zlecenie powstają składki, które trzeba odprowadzić do ZUS-u. Również wykonujący pracę o dzieło będzie musiał je płacić, co wpłynie na zmniejszenie jego wynagrodzenia netto – powiedział Andrzej Marczak, z firmy doradczej KPMG.
W "Sygnałach Dnia" zauważył, że dzięki płaceniu świadczeń dla ZUS-u otrzymujemy zasiłek chorobowy, ubezpieczenie zdrowotne, bezpłatną opiekę państwową, a odkładane składki wpływają na wysokość przyszłej emerytury.
Gość radiowej Jedynki dodał, że dodatkowe koszty wyniosą 18-19 proc. po stronie pracodawcy i ok. 14 proc. po stronie przyjmującego zlecenie. Jego zdaniem nie wpłynie to zasadniczo na rynek pracy.
Wyraził opinię, że w przypadku gdy pracodawcy nadużywają tej formy zatrudnienia, należy się temu przeciwstawić.
- Penalizowanie wszystkich umów o dzieło poprzez ich składkowanie jest jednak złą drogą – podkreślił Andrzej Marczak. W jego opinii umowy o dzieło nie są wypłacane w na tyle dużych kwotach, by ich opodatkowanie mogło zasadniczo wpłynąć na przychody budżetowe.
Propozycja składkowania umowy o dzieło trafiła do Komisji Trójstronnej, wciąż nie ma jednak opinii Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Rozmawiała Elżbieta Szczerbak.
(pp)