Logo Polskiego Radia
Jedynka
Tomasz Jaremczak 29.01.2013

Polska sprawdza żywność rygorystyczniej niż Słowacy

- Istota problemu jest w kryzysie. Każdy kraj próbuje wszelkimi metodami bronić swego - powiedział w radiowej Jedynce Jan Bondar, rzecznik Generalnego Inspektora Sanitarnego.
Mleko w proszkuMleko w proszku Selket/Wikimedia Commons/CC

W sprawie polskiej żywność jest ostatnio duże zamieszanie. Niezidentyfikowana substancja pojawiła się w mleku w proszku. Wykorzystywano je do produkcji słodyczy, które trafiły m.in. na Słowację. Władze w Bratysławie poskarżyły się do Komisji Europejskiej na - jak to ujęły - skandale z polską żywnością.

Jan Bondar zauważył, że gdyby mu zależało np. na wojnie żywnościowej z Czechami, to mógłby w każdej chwili wynaleźć kilka przypadków czeskiej żywności, która nie spełnia norm. - Nie wspomnę o słynnym alkoholu, który zabił 14 obywateli Polski - powiedział Bondar.

Rzecznik Generalnego Inspektora Sanitarnego nie boi się, że w związku z mlekiem w proszku Słowacja zamknie się na żywność z Polski. - Nie ma czegoś takiego jak granica polsko-słowacka w obrocie żywnością - powiedział .

Przypomniał, że a trenie UE jest 600 zgłoszeń rocznie ws. niebezpiecznej żywności. Jego zdaniem nie oznacza to jednak, że żywność w UE jest niebezpieczna. Po prostu nigdy nie była tak sprawdzana.

- Trzeba mieć świadomość, że normy na żywność są porównywalne z normami na leki. A to co się wycofuje, nie oznacza, że musiało szkodzić. Obowiązuje zasada ostrożności - wyjaśnił Bondar.

Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska

tj