Posłanka PiS złożyła doniesienie do prokuratury w związku z zakupem przez ministerstwo sportu ponad 4 tysięcy biletów od Narodowego Centrum Sportu, za łączną kwotę ponad 1,5 miliona złotych.
W ocenie Beaty Mazurek, śledczy powinni zająć się sprawą z urzędu. Jak dodała, ministerstwo sportu nie ma wśród swoich obowiązków nabywania biletów na komercyjne występy. Podkreśliła też, że urzędników obciąża też "szokująco wysoka kwota wydana na ten kontrowersyjny cel."
Joanna Mucha broniła swojego resortu w rozmowie z Jedynką. Przyznała, że wbrew obiegowej opinii, koncert Madonny wcale nie był hitem komercyjnym. - Wszystkim się wydawało, że każdy bilet zostanie sprzedany i to za dobre pieniądze. To był nowy obiekt, pierwszy koncert na tym obiekcie, wydawało się, że każdy pakiet vipowski, każdy bilet, każdy pakiet sponsorski pójdzie jak świeże bułeczki. Okazało się, że nie, że tak się nie stało - tłumaczyła Mucha.
Dodała, że koncert miał przynieść zysk, ale to się nie udało. Jej zdaniem winne są zaniedbania ze strony kadry menedżerskiej NCS. Przypomniała, że ci ludzie już z nią nie współpracują.
Zdaniem minister sportu wykorzystanie rezerwy związanej z Euro 2012 na zakup biletów na koncert Madonny nie było jednak nieuzasadnione.
- Przypomnę, że wszelkie przedsięwzięcia, które działy się na Stadionie Narodowym w 2012 r. były finansowane z rezerwy o której mówimy - wyjaśniała. - Argumenty NIK są takie, że rezerwa nosiła nazwę "Związane z Euro 2012" i w związku z tym NIK moim zdaniem zawęża tę interpretację tylko i wyłącznie do turnieju. Natomiast Stadion Narodowy jest nazywany w ustawach, w rozporządzeniach "Przedsięwzięciem Euro 2012" - dodała Mucha.
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.
bk
>>>Zapis całej rozmowy