Logo Polskiego Radia
IAR
Anna Borys 10.08.2012

Prezes z wyrokiem zgodny z prawem

Jest luka w prawie umożliwiająca rejestrowanie spółek przez osoby wcześniej skazana na przykład za oszustwa. - ostrzegają prawnicy.
Amber GoldAmber Gold PAP/Rafał Guz

Sądy mają możliwość a nie obowiązek żądania zaświadczeń o niekaralności. Ministerstwo sprawiedliwości w odpowiedzi na zamieszanie z Amber Gold zapowiada szybsze prace nad modernizacją systemów komputerowych, które automatycznie będą weryfikować takie dane.

Radca prawny Sławomir Szepietowski przyznaje, że zasada iż członkiem zarządu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem za między innymi oszustwa jest trudna obecnie do zweryfikowania. Prawnik przypomina, że sądy nie mają obowiązku kontroli takiego zakazu.
Radca prawny Sławomir Szepietowski przekonuje , że w XXI wieku tego typu problemy można szybko rozwiązać korzystając z systemów komputowych.
Ministerstwo sprawiedliwości zapowiada , że rozpoczną się szybsze prace nad modernizacją systemów komputerowych. Dzięki temu sądy automatycznie mogły zweryfikować przy rejestracji firm czy dany założyciel był wcześniej karany za oszustwa. Rzecznik resortu Patrycja Loose przyznaje, że zmiany w prawie są w tej kwestii łatwe do przeprowadzenia. Nie oszacowano jednak na razie kosztów modernizacji systemów teleinformatycznych.
Prasa szeroko opisuje dziś sprawę, ze sąd nie miał prawa udzielić zezwolenia Marcinowi Plichcie na zarejestrowanie Amber Goldu. "Rzeczpospolita" przekonuje, że sądy zarejestrowały jego firmy, mimo że art. 18 kodeksu spółek handlowych stanowi, iż członkiem zarządu, rady nadzorczej, komisji rewizyjnej albo likwidatorem nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem za przestępstwa przeciwko mieniu: kradzieży, oszustwa, przywłaszczenia, wyłudzenia. Zakaz trwa pięć lat od dnia uprawomocnienia się wyroku.
Z kolei "Gazeta Wyborcza" pisze, że ostatni wyrok wobec Plichty zapadł w sierpniu 2009 r. przed sądem Gdańsk-Północ. Skazano go na dwa lata w zawieszeniu na pięć. Miał zapłacić także 3,6 tys. zł grzywny. "Sprawa dotyczyła wyłudzenia kredytów z banku. Plichta - od września do grudnia 2006 - wykorzystał 12 osób jako tzw. słupy. By poświadczyć ich zdolność kredytową, fałszował podpisy i dokumenty. Pieniądze były przelewane na jego konta. W ten sposób wyłudził 100 tys. zł." - informuje dziennik.