Zdaniem analityka Domu Maklerskiego mBanku Kamila Maliszewskiego poniedziałkowa sesja okazała się nienajlepsza dla złotego, ze względu na kolejny już w ostatnich tygodniach odwrót inwestorów od ryzykownych aktywów.
Niepodległość Katalonii zagrożeniem dla rynków
- Silnie traciły dziś główne europejskie parkiety po części ze względu na niekorzystne wyniki wyborów w Katalonii, które zwiększają ryzyko sukcesu ruchów dążących do niepodległości tego regionu Hiszpanii, a po części ze względu na słabe odczyty z Chin, gdzie zyski przedsiębiorstw przemysłowych spadły najsilniej od 4 lat. Wydaje się, jednak, że sprawa negatywnego nastawienia inwestorów do ryzykownych aktywów może mieć głębsze podłożę i być związana z coraz bardziej powszechnymi oczekiwaniami na zacieśnianie polityki monetarnej w USA pomimo trudnej sytuacji w globalnej gospodarce - ocenił Maliszewski.
Zauważył, że pod presją pozostawały dziś wszystkie rynki akcyjne naszego regionu, dlatego nie powinny dziwić wyraźne straty złotego w stosunku do euro. Analityk nie oczekuje jednak, aby dalsza deprecjacja złotego mogła postępować w sposób dynamiczny i ciągle bazowym scenariuszem na najbliższe dni pozostaje stabilność EUR/PLN w paśmie wahań pomiędzy 4,18 a 4,26.
Większego znaczenia w tym kontekście nie powinny mieć odczyty z polskiej gospodarki
Według analityka dolar w tym tygodniu może kosztować powyżej 3,80 zł, jeżeli dane ze Stanów Zjednoczonych, których wiele będzie publikowane w najbliższych dniach nie rozczarują inwestorów. - Frank szwajcarski był dziś zdecydowanie silniejszy od złotego, co naturalne w środowisku tak znaczącej ucieczki inwestorów od ryzykownych aktywów. Ciągle brakuje jednak nieznacznie do okolic 3,90, która jest pierwszą barierą, która możne zatrzymać kupujących - ocenił.
Analityk domu maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Konrad Ryczko zauważył, że w poniedziałek tracił nie tylko złoty, ale także inne waluty rynków wschodzących oraz Europy Środkowo-Wschodniej.
- Złoty tracił ok. 0,6 proc. wobec dolara amerykańskiego oraz 0,4 proc. względem wspólnej waluty na bazie pogorszenia globalnych nastrojów oraz obaw o wzrost gospodarczy - poinformował Ryczko.
Spowolnienie w Chinach wciąż zbiera żniwo
Według niego inwestorzy patrzą przede wszystkim na Chiny, gdzie tamtejsi decydenci nie są w stanie poradzić sobie ze spowolnieniem gospodarczym oraz na amerykański FED, który najprawdopodobniej w kolejnych miesiącach podwyższy stopy procentowe.
- Dodatkowo niska wycena większości surowców oraz relatywnie mocny dolar dość skutecznie ograniczają atrakcyjność inwestycji na rynkach wschodzących. W przypadku złotego dodatkowo musimy doliczyć tzw. ryzyko polityczne w postaci zbliżających się wyborów parlamentarnych - dodał analityk.
PAP, fko