Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 12.04.2013

Dekret Łukaszenki: co czwarty urzędnik do zwolnienia

Na Białorusi o około jedną czwartą zostanie zredukowana liczba urzędników. Przewiduje to dekret podpisany przez Aleksandra Łukaszenkę.
Aleksander ŁukaszenkaAleksander Łukaszenkabelarus.by

Zgodnie z dokumentem, ma dojść do optymalizacji struktury zatrudnienia. Zwalniani urzędnicy na pewien czas zachowają przywileje z dotychczasowej pracy, na przykład będą mogli korzystać z resortowych placówek służby zdrowia.

Do czasu znalezienia nowej pracy, ale nie dłużej niż przez rok, będzie też im przysługiwać odroczenie w spłacie kredytów mieszkaniowych czy roczne zawieszenie opłat za naukę dzieci na płatnych uczelniach. Będzie im również przysługiwała opieka zdrowotna w dotychczasowych placówkach zdrowia. Redukcje etatów mają nastąpić do 1 lipca.

Tysiące urzędników bez pracy?

Na razie nie wiadomo ilu dokładnie urzędników straci pracę. W styczniu premier Białorusi Michaił Miasnikowicz zapowiadał zwolnienie w ramach "optymalizacji" 13 tys. Urzędników. - Według obliczeń Ministerstwa Finansów roczne oszczędności dla funduszu wynagrodzeń z tytułu zmniejszenia aparatu państwowego wyniosą bilion rubli białoruskich (356 mln zł) - podkreślił wtedy.

Łukaszenka mówił na początku roku, że redukcja jest nieunikniona, bo tylko tak uda się podnieść pensje pozostałym urzędnikom państwowym.

Radzie Ministrów polecono, by do 1 maja przedstawiła prezydentowi do rozpatrzenia propozycje zwiększenia "poziomu materialnego zabezpieczenia" urzędników państwowych.

Według podanych przez niego danych Białoruś wydaje na utrzymanie aparatu państwowego 1,2 proc. PKB, a liczba osób w nim zatrudnionych, nie licząc resortów siłowych, wynosi 56 tys., podczas gdy na Słowacji - 66 tys., a w Austrii 85 tys.

Eksperci od dłuższego czasu ostrzegają, że jeśli pensje urzędników nie zostaną podniesione, zacznie się masowy odpływ specjalistów za granicę lub do sektora prywatnego. Jak podkreślał dziennik "Biełorusskije Nowosti", obecne zarobki białoruskich urzędników państwowych są znacznie niższe niż w Rosji czy Kazachstanie, z którymi Białoruś od 1 stycznia 2012 r. tworzy Wspólną Przestrzeń Gospodarczą.

Według danych gazety pensja dyrektora departamentu w kazachskim ministerstwie wynosi równowartość 1500 USD, a w Rosji jeszcze więcej. Tymczasem na Białorusi sięgała ona pod koniec 2011 r. 3,8-4 mln rubli białoruskich, czyli ok. 450 USD.

PAP/IAR/agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś