Jak przypomina badaczka, Malinowski zrobił coś, co nie uchodziło do tamtej pory żadnemu szanującemu się antropologowi. Rolą naukowca było bowiem zebranie informacji od misjonarzy, administratorów, handlarzy i żeglarzy, opisanie ich, uporządkowanie i zinterpretowanie. W ten sposób powstał ewolucjonizm - teoria, według której świat zamieszkują ludy w różnym stadium rozwoju. Europejczycy to stadium najwyższe, a dzicy są ich żyjącymi przodkami. W tej perspektywie na całym świecie jest jedna kultura, lecz poza Europą bardziej zacofana.
Malinowskiemu ten schemat nie pasował. Nauczył się języka kiriwińskiego i bez pośrednictwa tłumacza rozmawiał z Trobriandczykami. Ogłosił, że różne kultury są sobie równe, że kultury trobriandzka, bantu i anglosaska mają jednakową wartość, a dziki nie jest gorszy od człowieka cywilizowanego. Sam na salonach lubił mówić o sobie "dziki Polak". Jego śladem podążyła Aleksandra Gumowska, która swoje badania opisała w książce "Seks, betel i czary. Życie seksualne dzikich sto lat później".
– Wiedziałam, że na Trobriandach prowadzone są prace antropologiczne, nie znalazłam jednak nigdzie informacji, jak się tam żyje, jakie są domy, czy jest tam prąd i toalety – powiedziała autorka książki w audycji "Wybieram Dwójkę". – Najwięcej tego typu danych pochodziło jeszcze z lat 70. W 2009 roku pojechałam tam na kilka dni. Wtedy znalazłam jednak więcej pytań niż odpowiedzi. Zapytałam więc wodza, czy mogę tu wrócić, by napisać książkę. Odparł: "zapraszam" – opowiadała.
Czy na Trobriandach panuje jeszcze legendarna swoboda seksualna, czy istnieje matrylinearna struktura społeczna (oparta na przodkach w linii matki) i czy wyspy te są ciągle oazą spokoju i szczęścia - o tym z Aleksandrą Gumowską rozmawiała Aldona Łaniewska-Wołłk.
mc/jp