Logo Polskiego Radia
Dwójka
Michał Mendyk 30.09.2013

"Tadeusz Konwicki jest dowodem na istnienie Boga"

- "Małą apokalipsę przeczytałem pierwszy raz w 1979 roku. To była wielka lekcja odwagi, polskości i... poczucia humoru - powiedział Paweł Potoroczyn w Dwójkowej audycji poświęconej fenomenowi Tadeusza Konwickiego.

- Nie zaglądałem do tej książki od 10 lat. Być może boję się sprawdzić, jak bardzo jestem u Pana Tadeusza zadłużony - dodaje dyplomata, animator kultury i prozaik. "Mała apokalipsa" z 1979 roku była kolejną po "Kompleksie polskim” próbą spojrzenia na społeczeństwo, naród i jednostkę zanurzone w rzeczywistości, która podlega wielowymiarowej destrukcji. Konwicki przedstawił świat rozmytych pojęć i wartości. Patriotyzm, honor, wolność, zdrada nie wspierają się na żadnej stałej podstawie, granice moralne stały się płynne. Wszystkie umysły zarażone są niewolą.

- Przyznaje się, że czytałam "Małą apokalipsę" po raz pierwszy w 1980 roku, jeszcze przed strajkami sierpniowymi, i w ogóle mi się nie spodobała. "Przesadza", pomyślałam wtedy - zdradza prowadząca audycję Joanna Szwedowska - Po 30 latach odkryłam, jak świetnie Konwicki opisał rzeczywistość nie tylko lat 70., ale też 80., która wtedy się jeszcze nie wydarzyła! Warto słuchać pisarzy... - dodała.

Zachęcamy do słuchania słynnej powieść Tadeusza Konwickiego w interpretacji Adama Ferencego na antenie Dwójki >>>

Paweł Potoroczyn miał szczęście poznać Tadeusza Konwickiego nie tylko jako pisarza i filmowca, lecz także jako człowieka. Swego czasu zorganizował w Nowym Jorku przegląd filmów polskiego twórcy. Wkrótce dostał telefon od Martina Scorsese z zapytaniem: "Podobno jest jakiś nieznany mistrz szkoły polskiej. Pożyczysz mi kopie jego obrazów?". Po wielu latach, już jako dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza, Potoroczyn namawiał mistrza, by napisał scenariusz do filmu o KSS "KOR". Bezskutecznie...

Jako pisarza już "emerytowanego" poznał Tadeusza Konwickiego Przemysław Kaniecki, autor wywiadu rzeki z pisarzem "W pośpiechu" oraz redaktor zbioru rozmów z nim, zatytułowanego "Nasze histerie, nasze nadzieje". - "Małą apokalipsę" można czytać nawet bez znajomości jej społeczno-politycznego kontekstu. Ta rzeczywistość jest tak wstrząsająca... a absurdalna sytuacja, w której znalazł się bohater: uniwersalna - uważa gość Joanny Szwedowskiej, który w roku powstania dzieła Konwickiego dopiero miał się urodzić.

Więcej, m.in. o muzyczności prozy Konwickiego, jego stosunku do opozycji, szacunku dla Kuronia i Michnika oraz przyczynach wycofania się z życia literackiego oraz publicznego - w nagraniu audycji "Strefa literatury".