Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 28.05.2010

Pokrzywdzeni - handel ludźmi - PzJ

Relacje Polaków, którzy przeszli przez mordercze obozy pracy w południowych Włoszech...

Na naszej antenie trwa kampania " Poznaj swoje prawa. Wyjdź z cienia. Pozwól sobie pomóc".

W tym tygodniu mówiliśmy o handlu ludźmi. Dziś przyszedł czas na historie ofiary, a raczej ofiar, bo to relacje Polaków, którzy przeszli przez mordercze obozy pracy w południowych Włoszech. W nieludzkich warunkach zmuszano ich do niewolniczej pracy, po 12 godzin dziennie w słońcu przy zbiorze pomidorów, często bito, straszono i grożono. Szacuje się, że międzynarodowy gang handlarzy zniewolił przeszło tysiąc Polaków - oto opowieści kilkorga z nich:

- Trudne warunki były w Polsce, nie pracowałam i znalazłam ogłoszenie w gazecie o wyjeździe do Włoch, do przetwórni.

- Obiecane miałem 5 euro na godzinę, praca w polu – 12 godzin lub przetwórni – 10 godzin. Prosty rachunek – bardzo dobre zarobki. Okazało się całkiem inaczej, bo po prostu zostałem sprzedany z busa. Zajechaliśmy na stacje benzynowa, przyjechał Janusz i odebrał nas, jak bydło przetargowe.

- Kierowcy nas wysadzili koło muru, wyrzucili nam walizki i kazali wejść do środka, na ten obóz. Ludzie zszokowani. Wyszedł Mariusz, prawa ręka Janusza i oświadczył, że jak ktoś nie chce tu być, może sobie pójść. No, ale gdzie tu się pójdzie z Włoch…

- Robota była, ale za darmo. Rano, jak ktoś nie wstał – był bity, kopany.

- Widziałam, jak mężczyzna coś tam powiedział, a Mariusz go pobił, przywiązał do samochodu i ciągnął ze 200 metrów po kamieniach. On potem musiał jechać jeszcze do pomidorów.

- Miał około 36 lat, Mariusz, siedzi teraz – bardzo dobrze. Nie pracował tylko rządził tymi ludźmi, chodził z wielką pałą i kto mu się nie spodobał to tłukł.

- Był zwierzęciem, nie człowiekiem. Jak wpadł w agresję, to wychodził z siebie: bił, poniewierał, kopał.

- Wiadomo, chłopak jakoś sobie poradzi, ale tam były kobiety. Były wykorzystywane w różny sposób, wyjeżdżały o 3 nad ranem, dokąd – nie wiem. Każda mówiła co innego: do magazynów, do jakichś domów. Widać było, jak samochody dobrej klasy przyjeżdżały pod obóz, nawet wyjeżdżały dziewczyny tymi samochodami.

- Była taka jedna, młoda 18-19 lat, co wyjechała i przyjechała, była zastraszona, czerwona. On się chwalił potem jak było…
Człowiek był taki bezradny i w takich polach szczerych, że nie było się do kogo zwrócić. Powiedziałabym słowo, to by dołożyli dwa i już by był koniec. Nie wiedzieliśmy nawet w której stronie jesteśmy.

Był to fragment reportażu Julii Prus "Zobaczyć Neapol i umrzeć". Więcej o handlu ludźmi na naszej antenie tuż po 19. Gościem będzie dyrektor departamentu polityki migracyjnej MSWiA -Piotr Mierecki.