Dwójka
Bartosz Chmielewski
13.11.2014
W "Pardon, To Tu" muzycy szukają się na ścianie
- Najważniejsze dla nas było pierwsze sto koncertów, na które nikt nie przyszedł - mówił w Dwójce Daniel Radtke, twórca warszawskiego klubu "Pardon, To tu".
Colin Stetson na scenie klubu "Pardon, To Tu". Za plecami muzyka słynna już ściana z listą ulubionych wykonawców właścicieli klubuFLICKR/jakub.szestowicki
Posłuchaj
-
W "Pardon, To Tu" muzycy szukają się na ścianie. Reportaż Jana Błaszczaka (Kwadrans bez muzyki/Dwójka)
Czytaj także
- Te koncerty, dla dwóch trzech osób, pokazały innym naszą konsekwencję, że wierzymy w to, co robimy - opowiadał Daniel Radtke w rozmowie z Janem Błaszczakiem. Dziś "Pardon, To Tu" to jedno z najważniejszych miejsc na muzycznej mapie Warszawy, chętnie odwiedzane przez publiczność, ale przede wszystkim przez światowej sławy improwizatorów, jak Rob Mazurek czy Ken Vandermark.
- Gdy pojawiłem się tu po raz pierwszy, miałem wrażenie, jakbym grał tu od zawsze - wspominał Vandermark. Saksofonista podkreślał wyjątkową serdeczność właścicieli klubu i fakt, że są oni szczerymi melomanami.
Zauważalnym wyrazem muzycznej pasji Daniela Radtke jest ściana, na której wypisane są nazwy jego ulubionych zespołów. - W tej chwili jest na niej około 400 nazw. Muzycy, którzy u nas grają, szukają się wśród nich...
***
Tytuł audycji: Kwadrans bez muzyki
Autor: Jan Błaszczak
Data emisji: 13.11.2014
Godzina emisji: 15.15
bch/jp