Logo Polskiego Radia
Dwójka
Krzysztof Komarnicki 21.09.2012

Adam Pierończyk o jazzie, Herzogu i... breakdance

Jako muzyk przeżywa czas spełnienia, zdobył ostatnio nagrodę Fryderyka w kategoriach Jazzowy Album Roku i Jazzowy Muzyk Roku. Jak sam przyznaje przeszedł przez różne fascynacje muzyczne słuchając punka, muzyki dyskotekowej, czy nawet tańcząc breakdance.
Adam PierończykAdam PierończykGrzegorz Śledź/PR

Potrafi niebanalnie potraktować kompozycje Krzysztofa Komedy, towarzyszyć Borysowi Szycowi w interpretacjach wierszy Tadeusza Gajcego, spotkać się na scenie z hip hopowcami z grupy Tworzywo Sztuczne, a nawet zmierzyć się w improwizacji z Bobbym McFerrinem.

Jego wielką fascynacją jest muzyka etniczna, którą "smakuje” tak samo jak lokalnych potraw jeżdżąc po świecie. - Muzyka ludowa jest najczystszą formą muzyki, bo wypływa z serc ludzi, z potrzeby obcowania z muzyką, z potrzeby muzykowania, a nie z potrzeby sprzedaży płyt – ocenia Adam Pierończyk. To muzyka w której jest pasja, utrata miłości do muzyki to dramat wielu muzyków klasycznych, którzy - jak opowiada gość Magdaleny Juszczyk - zdąża się, że na próbach czytają książki lub rozwiązują krzyżówki.

Co Adam Pierończyk myśli o sobie jako o dyrektorze artystycznym Sopot Jazz Festival? Czy chce nieść "kaganek muzycznej oświaty”? Chcę być sklepikarzem, który daje swoim klientom do skosztowania smaków niedostępnych w marketach – deklaruje gość "W Dwójce raźniej”, choć jak przyznaje to nie zawsze jest to łatwe. W zeszłym roku, gdy gościem imprezy był brazylijski gwiazdor jazzu improwizowanego Hermeto Pascoal, który coraz rzadziej pojawia się na scenach, publiczność tego nie doceniła. – Na stworzenie marki potrzeba czasu, na przekonanie publiczności do wybranej drogi też – konstatuje saksofonista. Wśród gwiazd, które w tym roku trzeba koniecznie usłyszeć na festiwalu, odbywającym się w dniach 4-6 października wymienia m.in. Adriana Mearsa i Nilsa Wograma.

Do wysłuchania całej rozmowy zaprasza Magdalena Juszczyk.

Jako muzyk przeżywa czas spełnienia, zdobył ostatnio nagrodę Fryderyka w kategoriach Jazzowy Album Roku i Jazzowy Muzyk Roku. Potrafi niebanalnie potraktować kompozycje Krzysztofa Komedy, towarzyszyć Borysowi Szycowi w interpretacjach wierszy Tadeusza Gajcego, spotkać się na scenie z hip hopowcami z grupy Tworzywo Sztuczne, a nawet zmierzyć się w improwizacji z Bobbym McFerrinem. Jak sam przyznaje przeszedł przez różne fascynacje muzyczne słuchając punka, muzyki dyskotykowej, czy nawet tańcząc breakdance.

Dziś jego wielką fascynacją jest muzyką etniczną, którą „próbuje” tak samo jak lokalnych potraw jeżdżąc po świecie. - Muzyka ludowa jest muzyką najczystszą formą muzyki, bo wypływa z serc ludzi, z potrzeby obcowania z muzyką, z potrzeby muzykowania, a nie z potrzeby sprzedaży płyt – ocenia Adam Pierończyk. To muzyka w której jest pasja, utrata miłości do muzyki to częsty problem muzyków klasycznych, którzy jak opowiada gość Magdaleny Juszczyk, zdaża się, że na próbach czytają książki lub rozwiązują krzyżówki.

Co Adam Pierończyk myśli o sobie jako o dyrektorze artystycznym festiwalu Sopot Jazz Festival? Czy chce nieść „kaganek muzycznej oświatu”? Chcę być sklepikarzem, który daje swoim klientom skosztowania smaków niedostępnych w marketach – deklaruje gość „W Dwójce raźniej”. Choć jak przyznaje nie zawsze jest to łatwe. W zeszłym roku gdy gościem imprezy był brazylijski gwiazdor jazzu improwizowanego Hermeto Pascoal, który coraz rzadziej pojawia się na scenach, publiczność tego nie doceniła. – Na stworzenie marki potrzeba czasu, na przekonanie publiczności do wybranej drogi też – konstatuje saksofonista. Wśród gwiazd, które w tym roku trzeba koniecznie usłyszeć na festiwalu, odbywającym się w dniach 4-6 października wymienia m.in. Adriana Mearsa i Nilsa Wograma.

Do wysłuchania całej rozmowy zaprasz Magdalena Juszczyk.