Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Andrzej Szozda 28.10.2012

Dobre miejsce w samolocie

Każdy, kto często lata na długich dystansach wie, jak ważne jest zajęcie odpowiedniego miejsca w samolocie. Kiedy w powietrzu spędzamy godzinę czy dwie, można bez większego problemu znieść podróż w pozycji "na sardynkę", czyli na środkowym miejscu. Oczywiście, mając z obu stron osoby, które w niczym nie przypominają anorektyków.
W. Cegielski: S. Ławrow wprost dał do zrozumienia, że Kreml ma zamiar obalić rząd w KijowieW. Cegielski: S. Ławrow wprost dał do zrozumienia, że Kreml ma zamiar obalić rząd w KijowieAndrzej Szozda/PR

Ktoś mądry wpadł kiedyś na pomysł, że w lotach na długich dystansach, najlepiej jest siedzieć przy oknie. Widoki z reguły opatrzą się po pierwszej godzinie, ale nie trzeba co kilkanaście minut wstawać, aby umożliwić współpasażerowi przejście do toalety. Jedyną osobą, która w takiej sytuacji prosi o przejście, jest narrator.

Przekonałem się o tej prawidłowości już kilka razy. Kiedyś, w nocnym rejsie z Dubaju do Amsterdamu miałem szczęście siedzieć w przejściu, obok starszego małżeństwa. A że starszy człowiek nie zawsze dobrze znosi trudy kilkugodzinnego lotu, pogubiłem się w rachunkach, ile razy byłem budzony, by wypuścić współpasażerów. Noc i cały następny dzień były z głowy.

Jednak nawet sprytnym nie zawsze sprzyja szczęście. Na 10. rocznicę zamachów na Nowy Jork leciałem do Stanów Zjednoczonych najnowszym Airbusem A380. Samolot przestronny, większe okna, więcej miejsca, a ja przezornie zarezerwowałem miejsce właśnie przy oknie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy tuż obok mnie usiadła starsza kobieta o kulach. Nie miałem odwagi prosić o wypuszczenie mnie. Tylko raz, kiedy sama wyszła do toalety, natychmiast zerwałem się w tym samym kierunku, licząc, że jak już wróci, to chwilę na mnie poczeka. W efekcie, poza jednym wyjątkiem, spędziłem 8 godzin w jednej pozycji.

Pozory potrafią mylić. W każdym długodystansowym samolocie są tzw. miejsca dziwne. I to one okazują się być tymi najlepszymi. Na przykład miejsca tuż przy drzwiach wyjściowych znajdujących się w środku długości Boeinga 747. Owszem, stolik na jedzenie nie jest zbyt wygodny, ale za to miejsca na nogi jest pod dostatkiem. I nie trzeba przepraszać współpasażera, wychodząc do toalety. Wystarczy go ominąć.

Tym sposobem, lecąc w maju na szczyt NATO do Chicago, udało mi się zmontować w komputerze materiał zapowiadający spotkanie, składający się z przygotowanych wcześniej elementów. Teraz, lecąc Boeingiem 757 na miejscu 18E z Paryża do Pittsburga, w drodze do Nowego Jorku, mogłem nie tylko napisać tych kilka słów, ale także nadrobić zaległości mailowe.

Uważnie wybierajmy miejsca, proszę Państwa!