Logo Polskiego Radia
Czwórka
Ula Kaczyńska 14.02.2014

Berlinale - festiwal, któremu nie jest wszystko jedno

- Berlinale już od kilku lat próbuje łączyć glamour z ludzką twarzą i lewicowym sznytem - relacjonuje z Berlina krytyk Błażej Hrapkowicz. - W tym roku widać to wyraźnie. Zarówno w filmach, jak i postawach twórców.
Otwarcie Berlinale 2014. Na zdjęciu obsada filmu Wesa Andersona Grand Budapest Hotel - m. in. Tilda Swinton i Bill MurrayOtwarcie Berlinale 2014. Na zdjęciu obsada filmu Wesa Andersona "Grand Budapest Hotel" - m. in. Tilda Swinton i Bill MurrayPAP/EPA/JENS KALAENE
Posłuchaj
  • Berlinale 2014 okiem krytyków filmowych (Czwórka/Na cztery ręce)
  • Anka i Wilhelm Sasnalowie opowiadają o filmie "Huba" (Czwórka/Na cztery ręce)
  • Korespondencja Błażeja Hrapkowicza z Berlinale (Czwórka/Stacja Kultura)
Czytaj także

- Świat sztuki, w tym także świat filmu, przechyla się na lewą stronę i to wiadomo nie od dziś - uważą krytyk filmowy Adam Kruk. - W obronie wykluczonych w jednym szeregu stają Tilda Swinton, George Clooney, Matt Damon. Na Berlinale czuć wyraźnie zaangażowanie społeczne i polityczne.

Berliński festiwal skupia się na prezentowaniu filmów, które dotykają ważnych społecznych tematów. Nie inaczej jest i w tym roku. - Moją uwagę zwrócił dokument "Another World" o ruchu Occupy Wall Street - opowiada krytyczka Anna Bielak. - Przez długi czas na ekranie obserwujemy rewolucję dziejącą się na ulicach oraz radość i zaangażowanie protestujących. Ale dokumentaliści idą o krok dalej i pokazują też, co z tymi ludźmi dzieje się dzień później. Jak ich drogi rozchodzą się z ideałami. Dla mnie ten film jest metaforą Berlinale - festiwalu, który jest krytyczny. Także wobec idei, które wspiera i na których zarabia.

Berlinale należy do ścisłej czołówki najważniejszych imprez filmowych na świecie i, jak pokazują statystyki, skupia największą ilość widzów spośród wszystkich festiwali. W programie tegorocznej edycji znalazło się ok. 400 filmów, w tym 18 światowych przemier. I choć w Konkursie Głównym nie ma naszego reprezentanta, w Berlinie nie brakuje polskich akcentów.

To właśnie tutaj światową premierę miało najnowsze dzieło Anki i Wilhelma Sasnalów "Huba". - Nasz poprzedni obraz, "Z daleka widok jest piękny", uświadomił nam, że chcemy dalej robić filmy. W tym przekonaniu utwierdzają nas także aktorzy, którzy chwalą sobie nasze metody pracy na planie, choć nie ukończyliśmy szkoły filmowej i nigdy nie kształciliśmy się w tym kierunku - mówi Anka Sasnal. - Ten brak filmowych nawyków cenimy także i u aktorów, bo nas nie interesuje gra aktorska. To jest coś, co nam przeszkadza w naszej wizji kina. Robimy filmy oparte na dokumentalnej bazie, ale zależy nam, żeby były to obrazy poetckie i intymne.

"Huba" Sasnalów była pokazywana w sekcji "Forum" prezentującej eksperymentalne obrazy, których twórcy poszukują nowych form filmowego wyrazu. Premierę w Berlinie miał także film Anny Kazejak "Obietnica" - w kategorii Generation 14plus obejmującej filmy, których bohaterami są dzieci i młodzież.

Laureatów 64. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego poznamy 15 lutego.

(kul/kd)