Logo Polskiego Radia
Czwórka
Andrzej Cała 05.07.2014

Premiery filmowe: "Zacznijmy od nowa", "Zbaw nas ode złego", "Rodzinne rewolucje"

Wakacje rozpoczęły się na dobre, ale nie oznacza to, że kina zamykają się na cztery spusty i miłośnikom filmu pozostają jedynie powtórki w telewizji. - W ten weekend na ekrany wchodzą całkiem przyzwoite produkcje, każdy znajdzie coś dla siebie - przekonuje krytyk Łukasz Muszyński.
kadr z filmu Zacznijmy od nowakadr z filmu "Zacznijmy od nowa"mat. promocyjne
Posłuchaj
  • Krytyk filmowy Łukasz Muszyński ocenia najnowsze premiery kinowe - "Zacznijmy od nowa", "Zbaw nas ode złego" i "Rodzinne rewolucje" (Czwórka/Stacja Kultura)
Czytaj także

"Zacznijmy od nowa" Johna Carneya, reżysera odpowiedzialnego m.in. za "Once", to gratka dla fanów urody Keiry Knightley oraz dobrej muzyki. - Jest to film o Danie - wypalonym, skołowanym producencie muzycznym (w tej roli Mark Ruffalo), który uważa, że nowa muzyka to najgorsze zło, a szołbiznes jest fałszywym środowiskiem, w którym roi się od grzechotników. Ogólna frustracja, jednym zdaniem, podlewana w dodatku cysterną Johny'ego Walkera - wprowadza nas w temat produkcji dziennikarz filmowy Łukasz Muszyński. Akcja filmu rozpoczyna się na dobre, gdy dan spotyka młodą, piękną Gretę, czyli wspomnianą Knightley. - Nie jest to propozycja aż tak porywająca jak "Once", ale film ogląda się bardzo przyjemnie, bez niesmaku towarzyszącego często hollywoodzkim komediom romantycznym. Mocna siódemka - kwituje w "Stacji Kultura" krytyk.

"Zbaw nas ode złego" to kryminał i horror rozgrywający się w Nowym Jorku. Jest mrocznie, momentami wręcz makabrycznie. - Oficer policji Ralph (Eric Bana) prowadzi dochodzenie w sprawie serii tajemniczych morderstw. Pomaga mu dość oryginalny ksiądz (Edgar Ramirez), który jest przekonany, że w sprawy są zamieszane siły nieczyste. Film jest napakowany pomysłami i wątkami z innych horrorów, mnóstwo tutaj klisz, ale jeśli przymkniemy na to oko, dostajemy całkiem udaną produkcję - przekonuje Muszyński. "Zbaw nas ode złego" zasługuje jego zdaniem na sześć punktów.

Adam Sandler i Drew Barrymore to para głównych bohaterów komedii "Rodzinne rewolucje", ostatniej z premier polecanych w tym tygodniu. - To taki film, który jak ulał pasuje właśnie do letniego okresu, kiedy czasem "przegrzewa" nam się głowa i potrzebujemy dawki humoru, jaki w normalnych okolicznościach raczej wzbudziłby w nas niesmak. Dość banalny scenariusz i fabuła nie zachęcają, ale jakimś sposobem reżyserowi Frankowi Coraci udało się wykręcić coś naprawdę całkiem przyzwoitego - uważa Muszyński. Podkreśla przy tym, że nie brakuje żartów dość niskich lotów i niezbyt wyszukanego humoru. Ocena: 6/10.

ac/kd