Poczucie humoru, sarkazm, niezwykła błysktliwość - to tylko część cech charakteru satyryka. To jednak wcale nie znaczy, że wszystkie epizody ze swojego życia wspomina z uśmiechem. - Jak miałem 10 lat to moja mama wysłała moje rysunki do radia, do audycji "Obrazki ze świata", którą prowadził Marian Walentynowicz, ilustrator przygód Koziołka Matołka. Miał on zwyczaj recenzowania nadsyłanych prac. A więc ja dołączyłem list i czekałem z niecierpliwością na kolejne audycje - opowiedział w "Stacji Kultura" Mleczko, dodając, że do dziś pamięta emocje towarzyszące temu wspomnieniu.
PRZECZYTAJ TEŻ: Zdzisław Beksiński i autobusowy design
Dwa tygodnie po wysłaniu prac, rysownik doczekał się odpowiedzi. Pod sam koniec audycji, po pochwaleniu wielu dzieci, poświęcił również chwilę jemu. - Cały czas mam w głowie słowa, które powiedział: "Przysłał nam również rysunki Andrzejek Mleczko z Kolbuszowej. Ładnie rysujesz Andrzejku, ale dlaczego twoje rysunki są takie smutne?", zapytał na antenie Walentynowicz?
I w taki przewrotny sposób zaczęła się kariera człowieka, który na życie zarobił rysunkami satyrycznymi.
ac/kd