Logo Polskiego Radia
Czwórka
Agata Mrózek 09.12.2010

Dyrygent ćwiczy do lustra

Muzyka, którą gram z orkiestrą, jest na wpół elegancka, a na wpół rozrywkowa – mówi Tomasz Szymuś, dyrygent znany między innymi z „Tańca z gwiazdami”.
Dyrygent ćwiczy do lustraGlow Images/East News

Dyrygent jest po to, by poskromić te dziewięćdziesiąt osób. To ja mówię „trzy-cztery: start!”. Ktoś musi to powiedzieć. Duża orkiestra bez dyrygenta nie zagra – przekonuje Tomasz Szymuś, popularny dyrygent i autor muzyki na płycie „Tomasz Szymuś Orkiestra”.

W tak licznym zespole tarcia wydają się chlebem powszednim. Jak jednak przekonuje dyrygent, w jego orkiestrze panuje koleżeńska atmosfera. – Zawsze dochodzimy do porozumienia, obywa się bez większych konfliktów, choć gwałtowne wymiany zdań zawsze się zdarzają. To wynika z faktu, że każde z nas ma inne spojrzenie na muzykę. Jednak przez te cztery, pięć lat współpracy nie było żadnego poważnego problemu – zarzeka się gość „Stacji Kultura”.

Tomasz Szymuś nie ukrywa, że cicha konkurencja panuje zwłaszcza między wokalistami. – Z całego zespołu to wokaliści są najbardziej wrażliwi – zauważa. – To zrozumiałe. Instrumentalista sięga po instrument i się z nim zmaga. Odkłada go potem do trumny i wiedzie normalne życie. Wokalista nosi instrument w sobie. Właściwie sam jest instrumentem – tłumaczy dyrygent.

– W składzie orkiestry mamy czworo wokalistów. Zdarzały się indywidualne sprzeczki, ale po tak długim stażu dotarli się. Zadanie dyrygenta polega na tym, by załagodzić sytuację i utrzymać dobrą atmosferę – przekonuje gość „Stacji Kultura”.

Czy w telewizji gra się inaczej, niż na koncercie? – Są to te same emocje, tylko w telewizji jest znacznie mniej czasu. Tam wszystko jest precyzyjnie wymierzone co do sekundy – podkreśla Tomasz Szymuś. – Ale zawsze gramy na żywo – zapewnia.

Więcej w rozmowie z Tomaszem Szymusiem w „Stacji Kultura”. Dźwięk i film znajdziesz w ramce po prawej stronie.

Am