Jan Peszek przyznaje, że nie jest wielkim fanem Bruce’a Lee, ale docenia jego wkład w globalną popkulturę. – To był jeden z pierwszych wzorców popkultury, jak i jedna z pierwszych jej ofiar – mówi. Niemniej jednak rolę słynnego karateki przyjął a w przygotowania do niej bardzo się zaangażował.
Podróż do klasztoru Shaolin okazała się dla Jana Peszka ciekawym doświadczeniem zawodowym i życiowym. – Najistotniejsze było dla mnie zrozumienie mojej postaci w miejscach, w których ona żyła i przebywała. Badałem mit Bruce’a Lee, ale także wiele się nauczyłem – zdradza aktor.
Okazuje się, że rolę Brandona - syna Bruce’a Lee, w spektaklu gra syn Jana Peszka - Błażej. Z kolei Tymon Tymański, wciela się w reżysera filmu, który powstaje na oczach widzów. Choć sam tytuł nasuwa nam wiele skojarzeń, nie jest to po prostu spektakl o legendarnym mistrzu czy tyrada sztuk walk. – Mężczyzna, którego gram uważa siebie za Bruce’a. To pojmowanie siebie wymyka mu się z czasem spod kontroli i przechodzi w zupełnie inny wymiar – zdradza Jan Peszek.
Spektakl porusza bowiem temat konfliktów, które są wpisane w istotę relacji ojciec-syn, jak również relacji mistrz-uczeń, wojownik-mięczak i szef-podwładny. Pikanterii dodaje fakt, że relacje ojciec i syn w przedstawieniu to dla odtwórców głównych ról nie tylko rzeczywistość sceniczna, ale również codzienność.
Premiera przedstawienia 22 września.
Więcej w audycji "Pod lupą".
ap