Przegląd kinowych nowości zaczęliśmy od filmu "80 milionów" wyreżyserowanego przez Waldemara Krzystka. – Krzystek ma bardzo fajną metodę artystyczną, on wybiera prawdziwe, ale mało znane w Polsce wydarzenia - mówił w "Stacji Kultura" krytyk Łukasz Muszyński. Po tragicznej historii miłości Rosjanki i polskiego żołnierza opowiedzianą w filmie "Mała Moskwa", w swoim nowym dziele Krzystek sięgnął po autentyczną historię działaczy Solidarności z Dolnego Śląska.
W filmie poznajemy losy trzech opozycjonistów, którzy na kilkanaście dni przed rozpoczęciem stanu wojennego, postanowili wybrać legalnie pieniądze z konta Solidarności, żeby zapobiec ich zagarnięciu przez władzę. Chodzi o niebagatelną kwotę 80 milionów. - Kiedy pieniądze zostają wybrane to rozpoczyna się pościg i na tym mniej więcej opiera się cały film - mówił Muszyński. Krytyk w audycji filmowi zarzucił dwie słabości: - Jeden, to stereotypowe trakatowanie kobiet. Dziewczyny po stronie Solidarności to są takie płaczki, które wpadają w szloch, gdy tylko ich faceci ruszają na wojenkę. Z kolei wśród ubeków mamy pozbawione uczuć predatory oraz sprzedajne i złe kobiety - zarzucał nasz ekspert, który mimo wskazywanych wad ocenił obraz na mocne 8/10.
Jeszcze lepszą rekomendację od naszego krytyka otrzymał nowy film Tomasa Alfredsona, zatytułowany "Szpieg". - To jest coś dla starszych facetów, którzy wolą jak tempo jest powolniejsze, ale psychologia bardziej rozbudowana - oceniał Muszyńki. Ze względu na sposób rozegrania szpiegowskiej intrygi obraz określany jest mianem dzieła antybondowskiego: - To jest film wymagający, z jednej strony nie dzieje się w nim wiele, z drugiej wątków i zawiłości jest bardzo dużo; dużo gadania i przesłuchiwania - opowiadał gość "Stacji Kultura". Zdaniem Muszyńskiego film jest znakomicie zrealizowany i stylowy: - Ten film pieści oczy. Moim zdaniem kandydat do Oskara. 9/10.
Na koniec coś dla fanów animowanych produkcji Studia Aardman, znanego z takich obrazów jak "Uciekające kurczaki" czy "Wallace i Gromit". - W swoim nowym dziele współpracujący ze studiem twórcy za cel postawili sobie udowodnienie że Święty Mikołaj może istniec i w ciągu jednej nocy dostarczyć ponad 2 miliardy prezentów - opowiadał o filmie "Artur ratuje Gwiazdkę" Muszyński. W filmie dowiadujemy się, że Mikołaj, jest nieco zblazowany, ma dwóch synów i sprawnie zarządzaną firmę. - Nie wiem czy to jest film dla dzieci, jest w nim bowiem dużo brytyjskiego czarnego humoru - mówił Muszyński, który filmowi wystawił ocenę 8/10.
Aby dowiedzieć się więcej na temat przywołanych tu obrazów wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj".
(bch)