Logo Polskiego Radia
Czwórka
Joanna Łopat 13.09.2013

Gdynia - Festiwal Filmowy i mizogini polskiego kina

- Wiem, co mnie tutaj czeka. Kino polskie, czyli filmy nienajlepszych lotów - mówi Joanna Ostrowska, krytyk filmowy.
Film Ida Pawła Pawlikowskiego.Film "Ida" Pawła Pawlikowskiego.materiały prasowe
Posłuchaj
  • Joanna Ostrowska o mizoginach polskiego kina w Gdyni (Na cztery ręce/ Czwórka).
  • Julia Kolberger opowiada o swoich filmach (Na cztery ręce/ Czwórka).
Czytaj także

Gdynia - Festiwal Filmowy to nie tylko panorama polskiego kina, ale także okazja do spotkania środowiska filmowego, które przyznaje sobie nagrody.
Największym rozczarowaniem była uroczysta gala wręczenia Nagród PISF. Idea jest taka, że nagradzane są znaczące osiągnięcia w upowszechnianiu i promocji polskiego kina. Tymczasem, w kapitule, nominującej do nagród były osoby nominowane.
- A na gali, zaskoczyły dowcipy, a właściwie dowcipasy, kręcące się mocno wokół mizoginicznych sytuacji, które są tożsame z polską kinematografią. I to mnie strasznie męczy. Mam dość tego typu sytuacji. Nie powinno ich być na takim festiwalu - twierdzi Joanna Ostrowska .
To trzecia edycja tego festiwalu pod przewodnictwem Michała Chacińskiego. W ostatnich latach dużo się zmieniło. Pokazywane filmy są selekcjonowane. Mimo to, w konkursie głównym pojawiły się tytuły takie jak "Baby blues” i "Nieulotne”.

- Katarzyna Rosłaniec w "Baby blues" pokazała pretensjonalny świat. Film miał mieć formę bloga, a  zobaczyliśmy przerysowaną wydmuszkę. Nie rozumiem dlaczego ten film jest popularny- zastanawia się Joanna Ostrowska.
Podobnie jest z filmem "Nieulotne” Jacka Borcucha. - Ten film rozpada się na kawałki - mówi gość audycji " Na cztery ręce " .
Przykładem mizoginizmu w polskim kinie jest film "Miłość” Sławomira Fabickiego.
-Patriarchalny świat, próba ocieplenia wizerunku kata, toporne rozwiązania dramaturgiczne i katolicko radykalne odchylenie - tak można opisać "Miłość” Fabickiego, film z nieuświadomioną niechęcią wobec kobiet - mówił gość Błażeja Hrapkowicza.
Wiele z polskich filmów jest zanurzonych w kliszach molarnego niepokoju, dlatego wydaja się anachroniczne i nieprzystające do współczesnej rzeczywistości. Ale w programie festiwalu są wyjątki.


- "Papusza" Krzysztofa i Joanny Krazue, to bardzo głośny tytuł i świetnie, konsekwentnie zrobiony film, z ogromnym szacunkiem dla społeczności cygańskich. Autorzy wybrali bardzo ciekawą formę – czarno-białe obrazy - podkreśla Joanna Ostrowska.
"Ida” Pawła Pawlikowskiego to kolejny dobry film, który ma dużą szansę na nagrodę. - Mam do niego pewne zastrzeżenia, ale jest świetnie opowiedziany, porusza istotne kwestie polityczne i dzięki temu jest jednym z najlepszych filmów tego festiwalu - mówi gość Czwórki.

jl