Logo Polskiego Radia
Dwójka
Michał Mendyk 03.02.2012

3 lutego: urodziny króla jajogłowych szarpidrutów

Lee Ranaldo, filar żywej rockowej legendy Sonic Youth oraz - według magazynu "The Rolling Stone" - 33. najwybitniejszy gitarzysta wszech czasów skończył 56 lat.
Lee RanaldoLee Ranaldofot. wikipedia, Piy piy, lic. CC

Nie przez przypadek Sonic Youth pożegnali XX wiek winylem ("Googbye 20th Century", 1999) z dziełami mistrzów muzyki eksperymentalnej (m.in. Johna Cage'a, Steve'a Reicha i Christiana Wolffa), a nie choćby coverami Hendrixa, The Stooges czy Velvet Underground. Wśród gitarowych purystów klasycy noise rocka uchodzą za sektę przeintelektualizowanych nerdów. Brutalny, instynktowny stereotyp rocka przełamali bowiem krytycznym dystansem oraz muzyczną erudycją, jakiej pozazdrościć mógłby im niejeden akademicki wykładowca.

Złośliwcy twierdzą, że formalne i brzmieniowe ekstrawagancje Sonic Youth, ich niekończące się eksperymenty z preperacją oraz przestrajaniem gitar wynikały pierwotnie z braku środków na zakup porządnych instrumentów. Cóż z tego: przełomowe utwory perkusyjne Cage'a z lat 30. przeznaczone były na sprzęty domowe oraz zespół... introligatorów.

Jeśli któryś z członków Sonic Youth najpełniej ucieleśnia intelektualne oblicze zespołu, to jest nim właśnie Lee Ranaldo. Do Nowego Jorku przybył w latach 70. z poważnym zamiarem studiowania sztuki (ukończył Binghamton University). Kiedy zaczynał zajmować się muzyką, w Ameryce królował post-punk. Z drugiej strony w Nowym Jorku do jego uszu docierać poczęły dźwięki zupełnie innej proweniencji, opatentowane przez eksperymentalnych kompozytorów, takich jak Steve Reich, Tony Conrad czy Glenn Branca. Przez kilka laty współpracował zresztą z gitarową orkiestrą tego ostatniego. Gęsta, hałaśliwa i przesterowana symfonika Branki bez wątpienia przeniknęła do twórczości Sonic Youth, tyle że w bardziej przystępnym, piosenkowym kostiumie.

Awangardowe oblicze Lee Ranaldo:

Radykalna propozycja Sonic Youth zyskiwała stopniowo międzynarodowy rozgłos oraz komercyjny sukces. Rinaldo nie porzucił jednak swoich literackich i plastycznych pasji ani zacięcia dźwiękowego awangardzisty. Wciąż chętnie współpracuje z undergoundowymi improwizatorami, tworzy galeryjne instalacje oraz wydaje tomiki poezji. W świecie nowojorskiej bohemy artystycznej taka wszechstronność nie jest w gruncie rzeczy aż tak wyjątkowa (starczy wspomnieć Lou Reeda czy Laurie Anderson). Szkoda, że w Polsce określenie "muzyk rockowy" kojarzy się wciąż głównie z osiedlową świetlicą, ewentualnie ze stadionem..

mm