Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Piotr Kowalczyk 18.03.2011

Piotr Stelmach o nowej płycie swoich ukochanych IAMX: słabo, przewidywalnie, bez pomysłu

"Źle się dzieje u Chrisa Cornera" – martwi się dziennikarz Trójki. A podobno miłość rdzy się nie ima.
Chris Corner, IAMXChris Corner, IAMX

/

Jakoś dziwnie mi pisać tę recenzję… Przez ponad 7 lat dzielnie sekundowałem bowiem Chrisowi Cornerowi w polskiej promocji Jego muzyki – czy to tworzonej w zespole Sneaker Pimps, czy to powstałej w ramach projektu IAMX. Efektem naszej współpracy i mojej szczerej fascynacji był znakomity koncert w trójkowym studiu im. Agnieszki Osieckiej i wydana z tego wydarzenia, pierwsza w karierze Artysty oficjalna płyta koncertowa "Live In Warsaw ". Oprócz tego i przede wszystkim były wyprzedane do ostatnich miejsc koncerty w klubach, a także gorąco przyjmowane występy na letnich festiwalach w Mysłowicach i Jarocinie. Projekt IAMX dochrapał się statusu niemal kultowego, zahaczającego nawet o niezdrowy fanatyzm. Corner i Jego ekipa mogli zawsze liczyć na polskich odbiorców, zdając sobie doskonale sprawę z faktu, że mają tu niezmienny i wolno acz systematycznie powiększający się fanowski elektorat. Bo podobno stara miłość rdzy się nie ima. A muzyka, zwłaszcza ta nowa? I tu mamy problem, Houston…

"Volatile Times” – czwarta z kolei płyta "Iksa " w mocno miernym stylu ostatecznie wyczerpuje eksplorowaną przez Cornera dotychczasową formułę, nadwątloną już zresztą na poprzednim albumie, "Kingdom Of Welcome Addiction ". Od kilku lat patent jest wciąż taki sam – wysunięty do przodu, chwilami brudny elektroniczny aranż plus ujęte w formę tekstów wywody z pogranicza miłości, śmierci, seksu i sado – maso rzeczywistości mają dać efekt w postaci zaczepiającej ucho piosenki. I o ile ta artystyczna maszynka na poprzednich płytach jeszcze jakoś funkcjonowała, o tyle tutaj przypomina urządzenie, w którego trybiki ktoś złośliwie nasypał piasku. Lista posunięć Cornera, których na "Volatile Times" nie rozumiem jest niepokojąco długa. Ograniczę się jedynie do wypunktowania kilku. Dlaczego ten album trwa za długo? 50 minut i nikłe szanse na porządne zapamiętanie dwóch / trzech kawałków? Cóż… Dlaczego w sam środek wtryniono tu rzecz, która ewidentnie powinna kończyć (broń Boże nie wieńczyć) całość, czyli "Dance With Me"? Dlaczego szczególnie od „Commanded By Voices”, czyli od 8 piosenki, do prawie samego końca słuchanie tej płyty jest po prostu męczarnią? Wreszcie dlaczego, by uratować jakiekolwiek wrażenie, Corner musi salwować się ucieczką w klimaty walczykopodobne ("Bernadette " i "Oh Beautiful Town ")? Panie Krzysztofie, przerabiał to Pan już wcześniej i to w znacznie lepszym stylu.

A co po dobrej stronie mocy? Niestety, tylko dwa kawałki, które i tak wydają się ubogimi krewnymi piosenek z pierwszej i drugiej płyty IAMX, czyli "Volatile Times" i "Fire And Whispers ". Reszta nie ma prawa zagrać o jakąkolwiek stawkę.

Słabiutko, przewidywalnie i bez pomysłu. "Volatile Times" jest najsłabszą płytą, do jakiej Chris Corner kiedykolwiek przyłożył rękę, łącznie z tymi, które nagrywał jeszcze jako muzyk znakomitego Sneaker Pimps. Parafrafuzjąc tytuł pierwszej piosenki z opisywanego albumu, I don’t salute you, Christopher. Nie tym razem.

Piotr Stelmach