Logo Polskiego Radia
IAR
Piotr Dmitrowicz 08.11.2010

Napoleon, czyli najeźdźca

Na Białorusi ścięto liczący cztery wieki dąb, bo odpoczywał pod nim cesarz Francuzów.
Napoleon z orderem Legii HonorowejNapoleon z orderem Legii Honorowejfot. Wikipedia

W Bieszenkowiczach na północy Białorusi spiłowano dąb, pod którym - według legendy - odpoczywał i pozował do portretu Napoleon. Decyzja lokalnych władz o ścięciu 400 letniego dębu oburzyła media i ekologów.

Dąb miał 30 metrów wysokości i średnice około 2 metrów. Rósł na terenie zespołu pałacowo-parkowego "Siedziba Chreptowiczów". Lokalne władze twierdzą, że zagrażał bezpieczeństwu ludzi, w tym dzieci z pobliskiej szkoły. Miejscowi urzędnicy zastanawiali się również podobno, czy warto zachowywać drzewo, które upamiętnia Napoleona, czyli najeźdźcę. Dąb był wcześniej atrakcją turystyczną miasta. "Ścięcie dębu jest zwykłą głupotą ludzi. Na Białorusi i tak nie ma zbyt wielu zachowanych historycznych pamiątek" - mówi mieszkanka Mińska. Teraz po drzewie pozostał pień o wysokości 6 metrów. Specjaliści zastanawiają się, czy nie uda się odrodzić drzewa na wiosnę. Do jego spiłowania trzeba było zatrudnić specjalnie sprowadzoną grupę alpinistów.

Dokumenty potwierdzają, że Napoleon w 1812 roku zatrzymał się w dworze Chreptowiczów w Bieszenkowiczach. Portret cesarza siedzącego w cieniu dębu, który miał podobno malować Albrecht Adam, nie zachował się. Jedynie legenda mówi o tym, że Napoleon zgubił pod dębem czapkę, "a ludzie znaleźli i potem jeden drugiemu pokazywał".