Adam Małysz nie czuje się jakby był na emeryturze.
- Emeryt? Chciałbym nim być! Ciągle coś się dzieje, pod tym względem jest gorzej niż było. Cały czas ktoś czegoś chce. Wszyscy się rzucili, bo każdy usłyszał, że będę odpoczywał. Jeden chce przyjechać, drugi gdzieś ciągnie i tak w kółko. Zdarza się, że po prostu rzucam telefon w kąt, szczególnie w weekend. Jakieś zaproszenia przyjąłem, ale mało, bo nawet dla rodziny brakuje mi czasu. Chciałem odpocząć, przemyśleć co i jak, a naprawdę nie mam kiedy. Dużo czasu spędzam w Warszawie - mówi żyjąca legenda polskich skoków.
Polski skoczek nadal dba o swoją formę, ale inaczej niż dotychczas.
- Sam trenuję, a zacząłem wcześniej niż kiedy byłem skoczkiem. Skupiam się na górnej części ciała. Chcę stać się bardziej mężczyzną, a mniej kościotrupem (śmiech). A co do skoków - kiedy przyjdą zawody, pewnie będę czuł ich brak i myślał o tym, że mnie tam nie ma - dodaje Małysz.
Komentarze o tym, że skoczek znacznie przybrał na wadze nie do końca są prawdą.
- Ależ przytyłem! Półtora kilograma (śmiech). Czasami wiosną, kiedy zaczynałem przygotowania, miałem do zrzucenia trzy czy cztery kilogramy, więc teraz przybrałem tyle co nic. Poza tym, tak jak mówiłem, ćwiczę, więc nabieram mięśni, a nie tłuszczu - podkreśla Małysz.
Adam Małysz zakończył karierę sportową w Zakopanem, podczas specjalnego benefisu, który odbył się 26 marca. Wtedy, na Wielkiej Krokwi, mimo trudnych warunków atmosferycznych, skoczył ostatni raz. Podczas wieloletniej kariery Małysz zdobył między innymi: cztery medale olimpijskie, cztery tytuły mistrza świata, cztery Kryształowe Kule triumfatora Pucharu Świata, trzy tytuły zwycięzcy Letniej Grand Prix. Zawody Pucharu Świata wygrywał 39 razy.
pk, Przegląd Sportowy