Logo Polskiego Radia
IAR
Marcin Nowak 18.05.2011

Portugalska wojna w finale Ligi Europejskiej

Przed kibicami piłkarskimi na całym świecie dziś wielkie futbolowe święto - finał Ligi Europejskiej. Zmierzą się w nim dwie drużyny z Portugalii - Sporting Braga i FC Porto.
Trening FC Porto przed finałem Ligi EuropejskiejTrening FC Porto przed finałem Ligi Europejskiejfot. PAP/EPA
Posłuchaj
  • Przed kibicami piłkarskimi na całym świecie dziś wielkie futbolowe święto - finał Ligi Europejskiej - relacja
  • W przedmeczowych wypowiedziach trenerów Porto i Bragi słychać dużo skromności - relacja
Czytaj także

Niewątpliwym faworytem spotkania będzie FC Porto, które jak burza przeszło przez wszystkie fazy, zapewniając sobie po drodze także tytuł mistrza kraju, i to na długo przed zakończeniem rozgrywek. O formie "Smoków" świadczy choćby fakt, że w tegorocznej Lidze Sagres ani razu nie dali się pokonać. Zaliczyli za to 27 zwycięstw i 3 remisy.

W drodze po puchar Ligi Europejskiej wyeliminowali miedzy innymi hiszpańską Sevillę, CSKA Moskwa, Spartak Moskwa i Villareal. Niemal za każdym razem Porto dawało swoim rywalom dotkliwą lekcję.

Droga Sportingu Braga do finału była nieco mniej spektakularna, ale także ona może się pochwalić pokonaniem znakomitych ekip, takich jak Liverpool czy Benfica. Polskim kibicom jeszcze długo zespół Domingosa Paciencii będzie się kojarzyć z pozbawieniem marzeń o sukcesach w Lidze Europejskiej Lecha Poznań. Także w krajowej lidze był to niezły sezon dla Bragi. Zajęła czwarte miejsce w tabeli, a trzecią pozycję dała sobie wydrzeć Sportingowi Lizbona dopiero w meczu zamykającym tegoroczne rozgrywki.

Eksperci w Portugalii zgodnie przyznają jednak, że przegrana Porto w dzisiejszym meczu byłaby dużym zaskoczeniem. Trener "Smoków" Andre Villas-Boas podkreśla jednak, że zupełnie nie przejmuje się tym przedmeczowymi spekulacjami. Przypomniał, że Braga nie była faworytem także w poprzednich meczach Ligi Europejskiej, a mimo to znalazła się w finale.

Także szkoleniowiec Bragi Domingos Paciencia w wywiadach jest pełen szacunku i respektu dla przeciwnika. Trener zdaje sobie sprawę z tego, że zwycięstwo jego drużyny byłoby ogromnym zaskoczeniem. "Jeśli moja drużyna chciałaby marzyć o triumfie, musiałaby być bardzo, bardzo silna" - przyznaje skromnie. Zapewnia jednak, że jego ekipa będzie walczyła do ostatnich sekund spotkania.

Finałowy mecz zostanie rozegrany w Dublinie. Początek o 20.45.


man