Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 06.11.2008

Mama Oetziego nie ma krewnych

Znamy wyniki analizy genów "człowieka z lodu".

Neolityczna mumia “człowieka z lodu” prawdopodobnie nie ma żyjących do dzisiaj krewnych – a przynajmniej nie ze strony matki. Do takich wniosków doszli uczeni, którzy zbadali geny Oetziego.

Szczątki Otziego zostały odkryte przypadkiem w 1991 roku przez niemieckiego turystę w Alpach Wschodnich. Od tamtej pory zamarznięte ciało było niemal nieprzerwanie przedmiotem badań i naukowych analiz. Wiemy, że „człowiek z lodu” był najprawdopodobniej łowcą-zbieraczem i być może zmarł na skutej urazu głowy.

Gdzie są krewni?

Kiedy już dowiedzieliśmy się niemal wszystkiego o samym Oetzim, naukowcy postanowili zająć się… jego krewnymi. Geny, które pozyskali z ciała zmarłego przed ponad 5000 laty człowieka, przeanalizowali pod kątem linii jego matki. Dlaczego właśnie jej? – Mitochondrialne DNA dziedziczymy tylko po matce – wyjaśnia Martin Richards z University of Leeds. – Właśnie dzięki temu naukowcy byli w stanie wyprowadzić DNA łączące nas wszystkich z jednym kobiecym przodkiem, „mitochondrialną Ewą” – dodaje. I właśnie dlatego najłatwiej odnaleźć krewnych Oetziego po kądzieli.

Grupa badawcza, którą dowodzili Franco Rollo z Uniwersytetu w Camerino i Luca Ermini z University of Leeds, wyekstrahowali mitochondrialne DNA z odbytnicy „człowieka z lodu”. Wyniki wskazywały, że Oetzi mieści się genetycznie w żyjącej do dzisiaj grupie Europejczyków, która dzieli z nim wspólną część sekwencji genetycznej. Jednak prawie wszyscy członkowie owej grupy genetycznej dzielą się na trzy podgrupy, a Oetzi nie należy do żadnej z nich, stanowiąc zalążek czwartej. Oznacza to, że nie ma żyjących dzisiaj krewnych ze strony matki lub są oni niezwykle rzadcy. Jego linia odłączyła się od pozostałych przy życiu do dzisiaj linii genów około 20 tys. lat temu – bardzo dawno, zważywszy, że on sam zamarł „zaledwie” 5000 lat temu.

Niech żyją mutacje

Dotąd sądzono, że krewni Otziego ze strony matki żyją do dziś. Poprzednie badania bazowały jednak na analizie niewielkiego wycinka DNA „człowieka z lodu”. Mały fragment genu zawiera jednak mniej mutacji, a zatem mniej precyzyjnie odzwierciedla genetyczne „miejsce” danego osobnika.

To właśnie mutacje w genach są wyznacznikiem i „zegarem”, na podstawie którego jesteśmy w stanie nie tylko wykazać, czym dane grupy różnią się od siebie, ale i wydatować, kiedy dwie populacje rozdzieliły się. Gdy grupy rozchodzą się na tyle „skutecznie”, że nie istnieje pomiędzy nimi wymiana genów, ich mutacje tworzą się oddzielnie i są inne. Powstają w pewnych prawidłowościach, które sprawiają, że genetycy mogą obliczyć ich wiek. Genetyczne „tykanie zegara” to najnowsza broń antropologów.

Analiza mitochondrialnego DNA, przekazywanego po linii matki, wykazała, że w dzisiejszej Europie nie ma już krewnych matki Oetziego, ale nie mówi nic o potomkach samego „człowieka z lodu”, który był mężczyzną, a zatem sam analizowanego DNA nie mógł przekazać (jego ewentualne dzieci odziedziczyły gen jego partnerki). Być może geny Oetziego są w kimś z nas?

Odkrycie zostało opisane w ostatnim numerze Current Biology.

Eugeniusz Wiśniewski