Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Marta Kwasnicka 08.12.2010

Nieznane dzieło Leonarda da Vinci

W Nantes na zachodzie Francji odnaleziono zapomniany dokument z odręcznym pismem Leonarda da Vinci. To praca o locie ptaków.
Pismo lustrzane Leonarda, źr. Wikipedia.Pismo lustrzane Leonarda, źr. Wikipedia.

Rękopis pokryty jest tzw. pismem odwróconym (lustrzanym). Leonardo używał tego sposobu notacji bardzo często. Dziełko zawiera notatki o locie ptaków.

Jak pisze lokalna gazeta „Presse Océan”, dokument o wielkości 10 na 20 cm autorstwa geniusza renesansu znajduje się w Nantes od 1872 roku. Podarował go bibliotece miejskiej w Nantes - wraz ze zbiorem innych dawnych manuskryptów - francuski kolekcjoner i artysta Pierre-Antoine Labouchere. Ten pochodzący z Nantes podróżnik uwielbiał przebywać we Włoszech i kolekcjonować dawne manuskrypty. Zgromadził ich około 5000. Pochodzą z okresu pomiędzy XV i XIX wiekiem.

Po przekazaniu zbiorów bibliotece w Nantes, słuch o rękopisie Leonarda zaginął i o jego istnieniu nie wiedzieli nawet znawcy twórczości geniusza. Co ciekawe, to nie pierwszy rarytas pochodzący ze zbiorów Labouchere’a. Wśród przekazanych bibliotece w Nantes rękopisów był także odkryty w 2007 roku manuskrypt Mozarta, zawierający nieopublikowane dotąd dzieło.

Manuskrypt Leonarda pochodzi z około 1504 roku. Został zapisany - jak wiele innych rękopisów da Vinci - od strony prawej do lewej, a zatem do jego odczytania potrzebne jest lustro. Odszyfrowane już notatki mają według ekspertów związek z badaniami Leonarda dotyczącymi lotu ptaków. Autentyczność dokumentu potwierdził już wybitny włoski specjalista Carlo Pedretti.

Dokument ujrzał po latach światło dzienne dzięki podróży dziennikarza „Presse Océan” do Mediolanu. Czytając starą biografię Leonarda, dziennikarz dowiedział się o istnieniu manuskryptu z zbiorach loklanej biblioteki. Autor biografii, Sèrge Bramly, wspomina, że w XIX wieku biblioteka nantejska otrzymała w darze zbiory, których częścią mógł być właśnie rękopis Leonarda.

Zaraz po powrocie do rodzinnego miasta, nantejski dziennikarz udał się do biblioteki, aby sprawdzić, czy rzeczywiście manuskrypt zachował się. Okazało się, że nikt w bibliotece nie miał pojęcia o istnieniu skarbu, który przez blisko 140 lat obrastał kurzem w bibliotecznych archiwach. – Nikt nigdy nie pytał mnie o taki rękopis – zwierza się Agnès Marcetteau, dyrektorka lokalnej mediateki. – To mnie zaskoczyło. A wydawało się jej, że po 20 latach pracy w bibliotece zna jej zawartość jak własną kieszeń.

Znalezisko jest już pewne. O autentyczności rękopisu zaświadczają również spisy zbiorów, pochodzące z XIX wieku. Jak podkreśla Frédérique Baron, nantejski kustosz zabytków: - Manuskrypt nigdy nie został oznaczony jako fałszywy, ani nawet nie padło na niego takie podejrzenie.

Pozostaje pytanie, co jeszcze znajduje sie w Nantes?

(ew/Lefigaro.fr/presseocean.fr/pap)