Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Marta Kwasnicka 27.12.2012

Brytyjczycy przerwali nawierty. Nie udało się

Chcieli dowiercić się do Jeziora Ellsworth znajdującego się 3 km pod lodem i pobrać próbki. Misja została wstrzymana w Boże Narodzenie.
Lodowiec szelfowyLodowiec szelfowyfot. Wikipedia/Apcbg
Brytyjczycy przerwali nawierty. Nie udało się
Chcieli dowiercić się do Jeziora Ellsworth znajdującego się 3 km pod lodem i pobrać próbki. Misja została wstrzymana w Boże Narodzenie.
Jeszcze nie wiadomo, czy nawierty zostaną wznowione.
Jezioro Ellsworth leży 3 km pod lodem Antraktydy. Przez ostatnie 500 tys. lat jego wody nie miały żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Brytyjczycy chcieli pobrać niezanieczyszczone próbki i zbadać, czy coś tam żyje.
Kilka miesięcy temu do „swojego” prehistorycznego jeziora (Wostok) dowiercili się Rosjanie. Jak na razie pozyskane przez nich próbki okazały się biologicznie jałowe, w dodatku zanieczyszczone olejem wiertniczym. Świat naukowy czekał na wyniki Brytyjczyków, ponieważ ich technika wierceń wydawała się bardziej godna zaufania - zamiast chemikaliów do czyszczenia wiertła używali gorącej wody, więc próbki gdyby udało się je pobrać, byłyby niezanieczyszczone.
Jest to jeden z najbardziej ambitnych badań Brytyjczyków. Jak dotąd, wydano na niego 8 milionów funtów (13 mln dolarów). Naukowcy z Wielkiej Brytanii wiercili wiertłem z gorącą wodą. - Jesteśmy bardzo podekscytowani - mówił kilkanaście dni temu szef ekspedycji, prof. Martin Siegert z Bristol University. - Pierwszym wyzwaniem było opracowanie techniki wierceń i to już zrobiliśmy. Potem staraliśmy się nie zanieczyścić wiertła i dowieźć je bezpiecznie na Antarktydę. To także już za nami.
Starano się wykonać dwie równoległe dziury, które miały się „spotkać” 300 m pod lodem. Początkowo szło dobrze, ale ostatecznie nie udało się doprowadzić do połączenia kanałów. - Próbowaliśmy przez 24 godziny i nie daliśmy rady - mówi prof. Siegert. Cały czas podgrzewano wodę i trzymano system w gotowości, a w końcu okazało się, że może zabraknąć paliwa.
Zespół wiedział, że ryzyko jest spore i nie wiadomo, czy się powiedzie. Ostatecznie lodu nie udało się przewiercić w tym roku.
Obecnie trwa zbieranie sprzętu, który zabiorą ze sobą na Wielkiej Brytanii, aby poddać go przeglądowi i zastanowić się, co zawiodło. - Przewożenie sprzętu zajmie sezon lub dwa - mówi Siegert. Wznowienie nawiertów, jeśli się powiedzie, jest kwestią kilku najbliższych lat.

Jeszcze nie wiadomo, czy nawierty zostaną wznowione. Jezioro Ellsworth leży 3 km pod lodem Antraktydy. Przez ostatnie 500 tys. lat jego wody nie miały żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Brytyjczycy chcieli pobrać niezanieczyszczone próbki i zbadać, czy coś tam żyje.

Kilka miesięcy temu do „swojego” prehistorycznego jeziora (Wostok) dowiercili się Rosjanie. Jak na razie pozyskane przez nich próbki okazały się biologicznie jałowe, w dodatku zanieczyszczone olejem wiertniczym. Świat naukowy czekał na wyniki Brytyjczyków, ponieważ ich technika wierceń wydawała się bardziej godna zaufania - zamiast chemikaliów do czyszczenia wiertła używali gorącej wody, więc próbki gdyby udało się je pobrać, byłyby niezanieczyszczone.

Jest to jeden z najbardziej ambitnych badań Brytyjczyków. Jak dotąd, wydano na niego 8 milionów funtów (13 mln dolarów). Naukowcy z Wielkiej Brytanii wiercili wiertłem z gorącą wodą. - Jesteśmy bardzo podekscytowani - mówił kilkanaście dni temu szef ekspedycji, prof. Martin Siegert z Bristol University. - Pierwszym wyzwaniem było opracowanie techniki wierceń i to już zrobiliśmy. Potem staraliśmy się nie zanieczyścić wiertła i dowieźć je bezpiecznie na Antarktydę. To także już za nami.

Starano się wykonać dwie równoległe dziury, które miały się „spotkać” 300 m pod lodem. Początkowo szło dobrze, ale ostatecznie nie udało się doprowadzić do połączenia kanałów. - Próbowaliśmy przez 24 godziny i nie daliśmy rady - mówi prof. Siegert. Cały czas podgrzewano wodę i trzymano system w gotowości, a w końcu okazało się, że może zabraknąć paliwa.

Zespół wiedział, że ryzyko jest spore i nie wiadomo, czy się powiedzie. Ostatecznie lodu nie udało się przewiercić w tym roku. Obecnie trwa zbieranie sprzętu, który zabiorą ze sobą na Wielkiej Brytanii, aby poddać go przeglądowi i zastanowić się, co zawiodło. - Przewożenie sprzętu zajmie sezon lub dwa - mówi Siegert. Wznowienie nawiertów, jeśli się powiedzie, jest kwestią kilku najbliższych lat.

(ew/BBC)