Logo Polskiego Radia
IAR
Katarzyna Karaś 11.01.2013

Na dnie Bałtyku tyka bomba ekologiczna

Jeżeli natychmiast nie zostaną podjęte kroki zmierzające do usunięcia około 50 tysięcy ton niemieckiej broni chemicznej z czasów II wojny światowej, może dojść do skażenia akwenu.
Morze BałtyckieMorze BałtyckieKharlosluz/Wikimedia Commons/cc

- Chemikalia trzeba usunąc. Inaczej katastrofa jest tylko kwestią czasu - ostrzega przewodniczący Międzynarodowego Dialogu w sprawie zatopionej broni, Terrance Long. I dodaje, że to punktowe źródło zanieczyszczenia. - Jeżeli więc usuniemy tę broń, usuniemy również źródło problemu - zaznacza.
- Musimy zdawać sobie sprawę, że istnieje zagrożenie ogromną katastrofą. W niektórych miejscach zagęszczenie broni jest tak ogromne, że wybuch jednej bomby może spowodować detonację wszystkich zatopionych ładunków - mówi Long.
"Dno powinno oczyścić NATO"
Broń chemiczna na dno Bałtyku trafiła po zakończeniu II wojny światowej, a umieścili ją tam alianci. Główny Inspektor Ochrony Środowiska, Andrzej Jagusiewicz tłumaczy, że w tych rdzewiejących pojemnikach zamknięte są mordercze substancje, m. in. gaz musztardowy, tabun - gaz porażający układ nerwowy, gazy łzawiące, czy fosgen, który może poparzyć układ oddechowy i skórę.
Inspektor dodaje, że Polska będzie apelowała do NATO, by zajęło się oczyszczeniem dna Bałtyku. Jego zdaniem istnieje zasada, że zanieczyszczenie usuwa ten, kto zanieczyścił, a więc alianci, którzy w większości są członkami Paktu Północnoatlantyckiego.
Jagusiewicz wyjaśnia, że obecnie prowadzone są badania przez ekspertów Polskiej Akademii Nauk oraz Instytutu Oceanografii. Specjaliści oceniają ryzyko, jakie wynika z zalegania niemieckiej broni chemicznej na danie Bałtyku. Na zakończenie badań w roku 2014 ma zostać sporządzona inwentaryzacja broni i ocena zagrożenia dla środowiska oraz ludzi. Wnioski mają zostać przedstawione NATO.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, kk