Logo Polskiego Radia
PAP
Agnieszka Jaremczak 18.12.2013

Unia bankowa pod dyktando Berlina?

Pierwszy krok został zrobiony. Ministrowie finansów strefy euro porozumieli się w sprawie zabezpieczenia wspólnego mechanizmu upadłościowego banków. Agencja Reuters uważa, że osiągnięto porozumienie, bo Niemcy dostały to, czego chciały.

- To bardzo ważne. Tej nocy osiągnęliśmy decydujący przełom w budowie unii bankowej w Europie. Utoruje to drogą do porozumienia w środę w sprawie uporządkowanej likwidacji banków (SRM) i do spokojnych świąt  - tak wyniki nocnych ustaleń komentował unijny komisarz do spraw walutowych i gospodarczych Olli Rehn.

Rozmowy trwały siedem godzin. Ministrowie finansów strefy euro uzgodnili zasady finansowania likwidacji banków w eurolandzie. Jej koszty mają być pokrywane głównie ze składek banków, jednak zanim nie napełni się wspólny fundusz upadłościowy, możliwa ma być pomoc państwa i pożyczka z EMS.

Porozumienie wypracowane przez eurogrupę (ministrów finansów strefy euro) zwiększa szanse na osiągnięcie wspólnego stanowiska ministrów finansów Unii w sprawie całego wspólnego mechanizmu restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków, czyli drugiego etapu unii bankowej. Spotkanie w tej sprawie odbędzie się w środę.
Rehn potwierdził, że fundusz ratunkowy strefy euro (EMS) będzie "skutecznym instrumentem" w walce z kryzysem finansowym.

Porozumienie eurogrupy potwierdza zamiar utworzenia wspólnego funduszu upadłościowego, do którego składki wpłacałyby same banki. Po 10 latach jego wielkość miałaby wynieść dla strefy euro 55 mld euro.
Jednak kontrowersyjną kwestią było zabezpieczenie finansowe likwidacji w czasie, gdy fundusz ten będzie się napełniać. Niemcy broniły się przed wykorzystaniem na ten cel funduszu ratunkowego strefy (EMS), by za kłopoty np. hiszpańskich banków nie płacili niemieccy podatnicy. Ostatecznie Berlin uzyskał zabezpieczenia, które umożliwiły porozumienie. Agencja Reuters zauważa, że Niemcy wygrały.
Według Reutera, który powołuje się na nieopublikowany jeszcze oficjalnie projekt porozumienia, do czasu uzbierania wystarczających środków w funduszu upadłościowym, rządy będą mogły nałożyć dodatkowe opłaty na banki. Jeśli to nie wystarczy, będą mogły wykorzystać środki krajowe. Jeśli rząd nie będzie miał wystarczających środków, może zwrócić się o pożyczkę do EMS, podobnie jak wcześniej o pożyczkę na wsparcie sektora bankowego zwróciła się Hiszpania.
Później, po 2025 roku, gdy fundusz upadłościowy się napełni, będzie mógł pożyczać dodatkowe środki. Za spłacanie tych pożyczek mają jednak ostatecznie odpowiadać same banki w formie składek, także ex-post.
Pozostaje otwarte pytanie, co z krajami spoza strefy euro, które przystąpią do unii bankowej. Jako możliwe źródło zabezpieczające dla nich wskazuje się instrument wsparcia bilansów płatniczych. Obecnie w ramach tego programu UE może udzielić krajom spoza eurolandu pomocy na podreperowanie bilansów płatniczych na łączną kwotę 50 mld euro.
Jednak kraje spoza eurolandu mają obecnie ograniczone możliwości wystąpienia o pomoc wyłącznie na wsparcie sektora bankowego z tego instrumentu i muszą raczej występować o pełen program gospodarczy.

W czwartek w Brukseli rozpoczyna się unijny szczyt, który ma potwierdzić zaangażowanie UE na rzecz budowania unii bankowej. Chodzi o uchronienie eurolandu przed kolejnym kryzysem finansowym. Choć udało się przyjąć pierwszy etap unii bankowej (wspólny nadzór), wciąż trwają uzgodnienia w sprawie drugiego etapu, który ma oszczędzić kieszenie podatników, gdy upadają banki. Chodzi o stworzenie wspólnego mechanizmu restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków (SRM) oraz utworzenie wspólnego funduszu.

PAP/asop