Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności podkreśla, że rynki Unii Europejskiej są dla nas dużo ważniejsze niż wschodnie, bo tam trafia blisko 80 procent całego naszego eksportu.
W krajach zachodnich uzyskujemy wyższe ceny
Dodatkowo jest to eksport bardziej opłacalny, bo ceny na Zachodzie mamy wyższe, więc cieszą nas te wzrosty w Europie Zachodniej. Mogłoby się wydawać, że tamtejsze rynki są już nasycone, a jednak ciągle pojawia się tam popyt na dobrą polską żywność. Natomiast rynek rosyjski czy ukraiński to też ważne rynki, ale nie są tam eksportowane towary o tak dużej wartości, aby załamanie na nich spowodowało aż tak duże kłopoty branży. Mimo zawirowań i rosyjskiego embarga, eksport naszej żywności może wzrosnąć w tym roku o 9 procent.
Nadzieja w krajach Dalekiego Wschodu
Na polską żywność otwiera się też Azja, Chiny, Japonia i kraje arabskie. –Wyraźnie powinniśmy podkreślać, że embarga ze strony Rosji mają charakter wyłącznie polityczny. 1 sierpnia Japonia zniosła wieloletnie embargo na import polskiej wołowiny, nałożone w roku 2001, gdy w Europie wykryto przypadki BSE, czyli chorobę szalonych krów. Teraz Polska znalazła się w elitarnym gronie 5 krajów unijnych, które mogą tam eksportować. Japończycy docenili jakość oraz bezpieczeństwo naszego mięsa, teraz mamy też szanse sprzedawać w Japonii owoce i warzywa - mówi Andrzej Gantner.
Do Chin pojadą tylko najlepsze jabłka
Z myślą o Azji musimy tworzyć tam centra dystrybucyjne. Polska ma szanse sprzedawać jabłka do Chin zamiast do Rosji, ale muszą to być produkty z wyższej półki, czyli jabłka premium, bo Chińczycy są coraz bardziej świadomymi konsumentami. Już dawno nie konkuruje się w tej branży tylko ceną, ale również, a czasem przede wszystkim, jakością.
Promując polską żywność musimy jednak unikać elementów protekcjonizmu rynkowego, którego skutki sami odczuliśmy bardzo mocno w ubiegłym roku w Czechach.
Najgorsze mamy już za sobą, na szczęście Czechom nie udało się zepsuć wizerunku dobrej polskiej żywności. Działania w jej obronie podjął zarówno polski rząd, jak i cała branża. Nadal jednak musimy być bardzo czujni. Produkcja żywności to bardzo wrażliwy obszar gospodarki, w który łatwo uderzyć, a trudno potem odzyskać dobre imię.
– Musimy też uważać na to, co robimy w kraju. W tej chwili trwają prace nad projektem zmian ustawy o urzędowej kontroli żywności, stąd duży apel do polityków, aby podeszli do tego poważnie - wyjaśnia dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności. – Urzędowa kontrola żywności to podstawa dla producentów żywności i rolnictwa, jeśli cokolwiek zostanie źle zrobione, jeśli wygrają interesy polityczne, będziemy mieć spore kłopoty - dodaje Andrzej Gantner.
Sylwia Zadrożna