Ten wynegocjowany kompromis już krytykują ekolodzy podkreślają, że nowe przepisy mogą osłabić kompetencje tych, którzy chcą powiedzieć NIE dla GMO. - Państwa członkowskie będą mogły wprowadzać zakazy upraw GMO na nieco innych warunkach niż dotychczas, część wynegocjowanych warunków jest korzystna, część zaś nie – wyjaśnia Joanna Miś-Skrzypczak z fundacji Greenpeace.
Więcej możliwości zakazu
Specjalistka wylicza zalety nowego projektu. - Gdy prawo to zostanie już formalnie zatwierdzone państwa członkowskie będą mogły formalnie zakazać uprawy grup poszczególnych gatunków GMO, albo gatunków GMO wykorzystujących daną cechę, czyli odpornych na opryski bądź też wytwarzających toksyny szkodliwych dal wybranych owadów – wyjaśnia.
Zakazy bez negocjacji
Łatwiej też będzie wprowadzić zakaz upraw GMO. - Dobrze się stało, że państwa członkowskie nie będą musiały, jak to pierwotnie zakładano, negocjować intencji zakazu z firmami biotechnologicznymi. Parlament Europejski wynegocjował, że ta sytuacja nie będzie musiała mieć miejsca i państwa członkowskie będą mogły wprowadzać zakazy, jeśli taką będą miały wolę – wyjaśnia rozmówczyni.
W tej chwili mogą to zrobić, ale jest to obwarowane szeregiem warunkiem, część państw członkowskich w tym Austria, Niemcy, Grecja, Węgry, Polska, wykorzystały te możliwości i wprowadziły zakazy dla poszczególnych odmian roślin modyfikowanych genetycznie.
Nowelizacja prawa o GMO
- Obecnie w Polsce wchodzi bardzo mała nowelizacja o GMO, która skupia się na GMO w użyciu zamkniętym. Trochę dostosowuje też naszą ustawę do zaleceń dyrektywy o której wspomniałam – dodaje.
Słabe umocowanie nowych przepisów
Minusem nowych przepisów UE jest ich umocowanie prawne. – Nowe przepisy będą się opierać na artykule dotyczącym rynku wewnętrznego, a nie środowiska. Jeśli zakazy można by było oprzeć o ustawy dotyczące środowiska, byłyby one dużo lepiej umocowane i łatwiejsze do obronienia w przypadku pozwów ze strony firm agrochemicznym – uważa specjalistka.
Hanna Uszyńska, abo