Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Anna Borys 24.01.2015

Chinom grozi przegrzanie na rynku mieszkaniowym

W Polsce zastój na rynku mieszkaniowym utrzymuje się już od paru lat. Chiny, być może czeka to samo, choć w Państwie Środka głód mieszkań wciąż jest i będzie ogromny, a ich dostępność dla przeciętnej rodziny ograniczona.
Wielu zwykłych ludzi, nawet wspierając się kredytem hipotecznym i dysponując wymaganym wkładem własnym, nie mogło pozwolić sobie na własne M, które z roku na rok drożało. Np. w Pekinie średnie ceny mieszkań, w dobrej lokalizacji, dawno już prześcignęły (nawet dwukrotnie) te warszawskie.Wielu zwykłych ludzi, nawet wspierając się kredytem hipotecznym i dysponując wymaganym wkładem własnym, nie mogło pozwolić sobie na własne M, które z roku na rok drożało. Np. w Pekinie średnie ceny mieszkań, w dobrej lokalizacji, dawno już prześcignęły (nawet dwukrotnie) te warszawskie. Adam Kaliński

W ostatnich latach ceny mieszkań w Chinach szybko rosły. Działo się to głównie za sprawą spekulowania nimi na wielką skalę, zwłaszcza przez zamożnych Chińczyków.

Czyżby koniec boomu?

Najbogatszych było bowiem stać na kupno kilkudziesięciu lokali, a nawet całych budynków w nowo powstałych osiedlach. Trzeba dodać, że szara strefa w Chinach jest ogromna (działa w dużej mierze za cichym przyzwoleniem państwa) i nie brakuje ludzi, którzy dorobili się w niej niebotycznych fortun. Pomnażanie tych pieniędzy najbardziej opłacało się właśnie poprzez kupowanie nowych mieszkań, których ceny nieustannie pięły się w górę, zwłaszcza w największych miastach, takich jak Pekin, Szanghaj czy Kanton. Ponieważ te inwestycje były o wiele bardziej opłacalne niż trzymanie pieniędzy w banku albo lokowanie ich na giełdzie.

Pekin droższy od Warszawy

Wielu zwykłych ludzi, nawet wspierając się kredytem hipotecznym i dysponując wymaganym wkładem własnym, nie mogło pozwolić sobie na własne M, które z roku na rok drożało. Np. w Pekinie średnie ceny mieszkań, w dobrej lokalizacji, dawno już prześcignęły (nawet dwukrotnie) te warszawskie. Ponieważ praktycznie cały obrót mieszkaniami i ich najem opanowały agencje pośrednictwa, również one spijały śmietankę z rosnącego (wydawało się w nieskończoność) rynku, który nakręcał chiński wzrost gospodarczy.

W Chinach budowało się i buduje ciągle wiele nowych mieszkań i biur, co widać na każdym kroku. Wszędzie pełno jest także reklam deweloperów, wznoszących nowe i zamknięte „osiedla marzeń” oraz apartamentowce dla bogatych.

Odgórne schładzanie rynku dało rezultaty

Trzy lata temu, by powstrzymać wzrost cen oraz w obawie przed pęknięciem bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości, co miałoby fatalne skutki dla gospodarki, wprowadzono politykę schładzania popytu i ukrócenia spekulacji nowymi mieszkaniami. Polegała ona na administracyjnym ograniczeniu liczby kupowanych nowych mieszkań przez jedną rodzinę lub osobę, zacieśnieniu polityki kredytowej oraz umożliwieniu kupna nowego lokalu w mieście tylko przez osoby posiadające tu stały meldunek. Dość szybko przyniosło to efekty i ceny przestały rosnąć, a nawet zaczęły lekko spadać. Zmalał także spekulacyjny popyt na mieszkania, a deweloperzy, aby nie stracić klientów zaczęli wprowadzać upusty i różne promocje, co dotąd było tu niespotykane.

Sytuacja pod tym względem w Chinach jest różna, w zależności od regionu tego wielkiego kraju oraz stopnia jego rozwoju, ale w monitorowanych przez władze 70 największych miastach dało się zauważyć spadek średnich cen. Niektórzy zaczęli nawet wieszczyć krach na rynku nieruchomości, jednak rząd ma w rękach odpowiednie instrumenty – zwłaszcza finansowe i administracyjne – by do tego nie dopuścić.

Rynek nieruchomości a chińska gospodarka

Tyle, że kij ma dwa końce i obecnie pojawiły się obawy, iż osłabienie trwającego nieprzerwanie od 2008 r. boomu mieszkaniowego może osłabić rozwój całej chińskiej gospodarki „nakręcanej” w dużym stopniu przez inwestycje. Słowem – i tak źle, i tak niedobrze.

Dlatego postanowiono znowu skłonić banki, które w większości są w Chinach pod kontrolą państwa, aby przychylniej patrzyły na osoby starające się o kredyt oraz odkręciły kurek z pieniędzmi dla inwestorów. Czy te polityczno-finansowe zachęty wystarczą?

Władze głowią się bowiem nad tym, co zrobić, by rynek mieszkaniowy w Chinach ponownie nie zdominowali spekulanci windujący ceny. Nie zanosi się jednak na to, że mieszkanie dla przeciętnej chińskiej rodziny szybko stanie się bardziej dostępne, ale skąd my to znamy?

Adam Kaliński