Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 24.02.2015

Pozew zbiorowy frankowiczów: czy mają szansę wygrać przed sądem?

Czy pozew zbiorowy frankowiczów przeciwko bankowi to walka Dawida z Goliatem? Jeśli tak, to kto tu jest Dawidem, a kto Goliatem? Wbrew pozorom Goliatem są kredytobiorcy, a nie banki – mówi portalowi gospodarka.polskieradio.pl Wojciech Kozłowski, radca prawny z Kancelarii Dentons.
Frankowicze w sądzie Frankowicze w sądzie PAP/Tomasz Gzell
Posłuchaj
  • Dlaczego frankowicze mają w sądzie trochę mocniejszą pozycję niż banki i czy to oznacza, że mogą wygrać w sprawie zmian kursy szwajcarskiej waluty, mówi Wojciech Kozłowski, radca prawny z Kancelarii Dentons./Arkadiusz Ekiert, Polskie Radio/.
Czytaj także

W sądach często przy orzekaniu o winie brany jest pod uwagę tak zwany interes społeczny. Jeżeli w sporze frankowiczów z bankami ktoś jest Goliatem, to wbrew pozorom, właśnie ci pierwsi.

- Banki są na słabszej aksjologicznie pozycji, ponieważ na nie patrzy się jako na przedsiębiorców. Postrzegane są jako podmioty silniejsze w tym starciu. Konsumenci nie są wcale stroną słabszą. Zupełnie inną kwestią jest to, czy kredytobiorcy, którzy wzięli kredyt we frankach, mają teraz rację skarżąc się do sądu – mówi Wojciech Kozłowski.

Po pierwsze nie można przesądzać wyroków. Można jednak zwrócić uwagę na parę zagadnień.

Czy nastąpiła nadzwyczajna zmiana warunków

- Nadzwyczajnej zmiany stosunków pomiędzy kredytodawcą a kredytobiorcą nie można oceniać na podstawie chwilowych wahań kursu franka, w prawo lub w lewo. W związku z tym z wielką ostrożnością należy podchodzić do tego, czy to, że przez jakiś czas oczekiwania jednej czy drugiej strony nie są spełnione, co do wysokości spłacanych rat oznacza, że nastąpiła nadzwyczajna zmiana stosunków. Bo tylko nadzwyczajna zmiana stosunków potencjalnie byłaby do rozważenia gdybyśmy przyjęli, że roszczenia kredytobiorców są uzasadnione – tłumaczy Wojciech Kozłowski.

Drugą kwestią jest również to, że na instytucjach finansowych ciążą pewne obowiązki informacyjne. Jeśli te obowiązki informacyjne są rzetelnie realizowane, to trudno mówić o nieświadomym konsumencie.

- Raczej bardziej uzasadnione jest stwierdzenie, że mamy do czynienia z konsumentami, którzy świadomie podjęli decyzję wtedy, kiedy te decyzje były dla nich korzystne, a w momencie, kiedy one się wydają krótkotrwale niekorzystne, to zaczynają mieć wątpliwości. Ale to jeszcze nie znaczy, że ich roszczenia są uzasadnione – mówi Kozłowski.

Trzecią kwestią jest to, że trzeba mieć świadomość, że pozew zbiorowy to tylko pewna formuła dochodzenia roszczeń. Nie zmienia to faktu, że wszystkie przesłanki odpowiedzialności trzeba udowodnić.

- Tutaj ja przynajmniej nie widzę - wstępnie na to patrząc - bardzo przekonywujących argumentów, dlaczego konsumenci mieliby mieć rację mówiąc, że należy im się równowartość tego, co przepłacili czy też należy im się obniżenie rat kredytu. We wszystkich innych sytuacjach, kiedy prowadzimy jakieś inwestycje na giełdzie czy też inwestujemy w nieruchomości nie mamy pretensji, że biznes nam się przykładowo nie udał – tłumaczy Wojciech Kozłowski.

Zdaniem gościa portalu, w przypadku sporu z bankami trzeba z wielką ostrożnością podchodzić do prób podważenia umów kredytowych.

- Nie przekonują mnie rację konsumentów. Mówię to, jako jeden z frankowiczów. Racje, to co innego, niż szanse. Czasami można mieć rację, ale nie mieć szans na wygraną. Jeszcze raz podkreślę, w sporach między przedsiębiorcami a konsumentami tym ostatnim często z uwagi na względy społeczne jest łatwiej – mówi Kozłowski.

Pozew zbiorowy będzie uznany?

9 marca warszawski sąd zdecyduje, czy uznać pozew zbiorowy frankowiczów przeciwko Getin Noble Bank. Chodzi o umowy kredytowe, które zdaniem klientów banku, są niezgodne z prawem. Nadzieje kredytobiorcom dają sądy antymonopolowe, UOKiK i Sąd Najwyższy. Te uznały już, że Getin Noble Bank zachowuje się sprzecznie z dobrymi obyczajami. Pozew zbiorowy liczy 90 osób. Ale chce się do niego przyłączyć jeszcze co najmniej 200 kredytobiorców.

Arkadiusz Ekiert

/