Zdaniem Artura Ragana z WorkExpress, aby nie paść ofiarom oszustów, trzeba przestrzegać kilku zasad bezpieczeństwa. - Jest kilka sygnałów, które powinny dać nam do myślenia. Naszą czujność powinien obudzić fakt, że w ofercie nie ma numeru certyfikatu agencji zatrudnienia, a mamy do czynienia z pośrednikiem. Drugi sygnał ostrzegawczy, to brak stałego adresu pośredniaka, zamiast niego jest na przykład adres skrzynki pocztowej – wyjaśnia gość. - Jeśli pośrednik nie chce się z nami spotkać w biurze, tylko proponuje spotkanie gdzieś na mieście, czy co gorsza na dworcu, także powinno wzbudzić to nasze podejrzenia. Wrzeszczcie, jeśli w ofercie są formułowane enigmatyczne wzmianki o kosztach rekrutacji, opłatach urzędowych z tytułu zatrudnienia, to takie ogłoszenia omijajmy szerokim łukiem – dodaje.
Umowa to podstawa
Nie rozpoczynać pracy dopóki nie ma się podpisanej umowy, radzi Artur Ragan. - Bardzo wielu nieuczciwych pracodawców obiecuje, że umowa zostanie podpisana pod koniec miesiąca. Ale uważajmy na takie deklaracje, bo może się okazać, że będziemy pracowali cały miesiąc, poniesiemy koszty związane z dojazdem, z zakwaterowaniem, a po przepracowanym miesiącu pracodawca po prostu zniknie. A bez umowy na piśmie tak naprawdę nie możemy nic zrobić. Umowa powinna być w języku polskim, a kandydat ma mieć czas na zapoznanie się z nią. Musi ona ponad to zawierać dane umożliwiające identyfikację - stały adres równo pracodawcy, jak i pracobiorc i ewentualnie formy kontaktu – podkreśla gość.
Wyjeżdżając do pracy za granicę warto porządnie się do tego przygotować, wiedzieć dokładnie w jakie miejsce jedziemy i na jakich warunkach. Dobrze jest też zaopatrzyć się w jakiś numer dostępu, dzięki któremu, możemy na przykład z telefonów stacjonarnych za granicą, dzwonić do Polski na koszt abonenta.
Elżbieta Szczerbak, abo