Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Anna Wiśniewska 05.11.2015

Komisja Europejska: Polska w czołówce krajów UE. Lepsze prognozy gospodarcze dla naszego kraju

Polska pozostaje w czołówce krajów Unii Europejskiej, jeśli chodzi o tempo wzrostu gospodarczego. Komisja Europejska opublikowała prognozy gospodarcze, poprawiając swoje przewidywania sprzed kilku miesięcy.
Posłuchaj
  • KE: Polska w czołówce krajów ze wzrostem gospodarczym, choć jest ryzyko - relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR)
  • Wzrost gospodarczy jest słabszy, niż w przeszłości, i na razie opiera się niepewnej sytuacji na świecie - powiedział nijny komisarz ds. gospodarczych Pierre Moscovici (IAR)
  • Każdy wie, że w Polsce odbyły się wybory parlamentarne. Nastąpiła zmiana władzy i nowy rząd może zdecydować się na kluczowe inicjatywy gospodarcze - powiedział wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Pierre Moscovici (IAR)
  • Ekonomista Dariusz Woźniak z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu: nic nie wskazuje na to, że ożywienie w gospodarce się zatrzyma (IAR)
  • Dariusz Woźniak: dane z których wynika, że będzie niski deficyt finansów publicznych są jednak zbyt optymistyczne (IAR)
  • Analityk biura maklerskiego TMS Bartosz Sawicki spodziewa się szybszego wzrostu i podkreśla, że będzie on dużej mierze zasługą Polaków (IAR)
  • Główny ekonomista BPS TFI Krzysztof Wołowicz: prognozę przygotowywano jeszcze przed wyborami (IAR)
  • Eksperci o prognozach gospodarczych Komisji Europejskiej - relacja Karola Tokarczyka (IAR)
Czytaj także

Polski Produkt Krajowy Brutto wzrośnie w tym roku o 3,5 proc. i będzie rósł w tym samym tempie w 2016 oraz w 2017 roku - oceniła Komisja Europejska.

Wiosną br. KE przewidywała, że polska gospodarka będzie rozwijała się w tym roku w tempie 3,3 proc., a w 2016 r. - 3,4 proc. Jesienne prognozy są wyższe odpowiednio o 0,2 i 0,1 punktu procentowego.

W tym roku Polska (na równi z Rumunią) będzie czwartą najszybciej rozwijającą się gospodarką UE - po Irlandii, Malcie i Czechach.

KE wskazuje również na ryzyko

Opublikowane w czwartek prognozy sporządzono jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w Polsce z 25 października. KE wskazuje, że niepewność co do prognoz związana jest m.in. z inicjatywami w sferze polityki gospodarczej, jakie mogą pojawić się po tych wyborach.

- Oczekuje się, że wzrost gospodarczy w Polsce pozostanie mocny i stabilny, napędzany przez popyt krajowy - oceniła KE w swych prognozach.

W okresie, którego dotyczą prognozy, prywatna konsumpcja powinna nadal rosnąć dzięki większym dochodom i sytuacji finansowej gospodarstw domowych, co będzie konsekwencją wzrostu płac i zatrudnienia oraz niskich stóp procentowych.

KE: w 2016 r. bezrobocie spadnie do 6,8 proc.

W 2016 roku bezrobocie w Polsce spadnie do 6,8 proc., czyli nieznacznie poniżej rekordowo niskiego poziomu, odnotowanego w 2008 r. (wg Eurostatu było to 7,1 proc.) - ocenia KE. Przewidywany mocny wzrost zatrudnienia nieco spowolni w ciągu okresu objętego prognozami z uwagi na trendy demograficzne.

Zgodnie z prognozami w tym roku inflacja w Polsce ma wynieść -0,6 proc., a w 2016 r. osiągnie już 1,4 proc., by w 2017 r. wzrosnąć do 1,9 proc. To wciąż poniżej celu założonego przez Narodowy Bank Polski na poziomie 2,5 proc. - wskazuje KE.

Komisja oczekuje, że deficyt polskich finansów spadnie do 2,8 proc. PKB w tym roku (z 3,3 proc. w 2014 r.) i pozostanie na takim poziomie w całym okresie objętym prognozami - przy założeniu, że polityka finansowa się nie zmieni.

"Niepewność związana z sytuacją po wyborach"

- Ryzyko dla prognoz makroekonomicznych jest zrównoważone - ocenia Komisja. Dodaje, że na niekorzyść może oddziaływać każde nasilenie kryzysu rosyjsko-ukraińskiego, a także dalsze spowolnienie na rynkach wschodzących, które może odbić się na polskim eksporcie.

- Niepewność jest także związana z inicjatywami dotyczącymi polityki gospodarczej, które mogą zostać wdrożone po wyborach parlamentarnych z 25 października - dodaje KE. Wskazuje, że pozytywną konsekwencją może być to, iż "po wyborach prywatne inwestycje mogą wzrosnąć mocniej, niż zakładano".

Komisarz UE ds. gospodarczych i finansowych Pierre Moscovici podkreślił, że ta uwaga w prognozach dotyczących Polski wynika z "reguł demokracji". - Każdy wie, że w Polsce 25 października odbyły się wybory parlamentarne i doszło do zmiany. Nowy rząd może rozpocząć jakieś znaczące inicjatywy w sferze polityki gospodarczej i będziemy musieli to przedyskutować, gdy nadejdzie czas - powiedział Moscovici na konferencji prasowej.

KE kolejny raz podnosi prognozy wzrostu dla UE i strefy euro

Zgodnie z prognozami Komisji Europejskiej, gospodarka Unii Europejskiej będzie się rozwijać w 2015 r. w tempie 1,9 proc., a strefy euro w tempie 1,6 proc.

W maju Komisja szacowała, że wzrost PKB w całej Unii wyniesie 1,8 proc., a w eurolandzie - 1,5 proc. Jesienne prognozy są nieznacznie lepsze, ale trzeba pamiętać, że KE na wiosnę mocno zrewidowała w górę swoje przewidywania.

Według najnowszych prognoz w 2017 r. gospodarka UE będzie rozwijać się w tempie 2,1 proc. PKB, a strefy euro - 1,9 proc. PKB.

Komisja zwróciła uwagę, że ożywienie gospodarcze w strefie euro i UE trwa trzeci rok i będzie się utrzymywać w umiarkowanym tempie w przyszłym roku mimo trudniejszych warunków w gospodarce światowej.

- W obliczu spadku cen ropy naftowej, akomodacyjnej polityki pieniężnej i stosunkowo słabego euro ożywienie gospodarcze w tym roku było prężne i rozprzestrzeniło się na państwa członkowskie. Wzrost pozostał jednak powolny - podkreślono w komunikacie.

Francja nie zgadza się z prognozami gospodarczymi KE

Minister finansów Michel Sapin zakwestionował opublikowane w czwartek prognozy Komisji Europejskiej. Jego zdaniem deficyt finansów publicznych Francji na 2017 rok jest zawyżony. Komisja przewiduje, że wyniesie on 3,3 proc. Paryż uważa natomiast, że 2,7 proc.

Zdaniem francuskiego ministra prognozy gospodarcze Komisji Europejskiej nie uwzględniają działań podejmowanych przez rząd na rzecz ograniczenia wydatków i traktują politykę gospodarczą jako coś niezmiennie stałego.

W Komisji Europejskiej "wzięto pod uwagę obniżenie podatków, ale nie uwzględniono działań oszczędnościowych" – napisała na Twitterze szefowa biura ministra finansów Claire Waysand. Zaznaczyła, że o ile prognoza dotycząca deficytu finansów publicznych na lata 2015-16 roku nie budzi kontrowersji, o tyle w prognozach dotyczących 2017 roku rozbieżności są istotne.

Prognozowany deficyty jest we Francji źródłem kontrowersji

Bruksela przewiduje deficyt na poziomie 3,8 proc. w 2015 roku, 3,4 proc. w 2016 roku i 3,3 proc. w 2017 roku. W ocenie władz w Paryżu deficyt w 2015 roku wyniesie 3,8 proc, w 2016 roku – 3,3 proc., a w 2017 roku – 2,7 proc. To deficyt finansów publicznych prognozowany na rok 2017 r., gdy we Francji odbędą się wybory prezydenckie, stanowi dziś źródło kontrowersji. Jest to wyzwanie dla całej Unii Europejskiej – zauważa agencja Reutera.

Władze w Paryżu uzyskały w ubiegłym roku od Komisji Europejskiej czasowe zwolnienie z traktatowego obowiązku utrzymywania planowanego lub rzeczywistego deficytu publicznego na poziomie 3 proc. PKB. Wyłączenie Francji spod procedury nadmiernego deficytu na 2 lata było już trzecim z rzędu. "Nie wszystkim się to podoba. W wielu stolicach powoduje to zgrzytanie zębów i umacnia przeświadczenie o uprzywilejowaniu Francji" – pisze w komentarzu agencja Reutera.

W 2017 roku Francja powinna wrócić do deficytu finansów publicznych na poziomie 3 proc. Michel Sapin zapewnił w czwartek, że "Francja dołoży wszelkich starań, aby wywiązać się ze swych zobowiązań wynikających z członkostwa w UE".

Wzrost gospodarczy we Francji miałby wynieść zdaniem Komisji 1,1 proc. PKB w 2015 roku oraz 1,4 proc. w 2016 i 1,7 proc. w 2017 roku. Francuski resort finansów uważa natomiast, że osiągnie on 1,1 proc. w obecnym roku oraz 1,5 proc. w 2016 i w 2017 roku.

KE: przed unijną gospodarką nowe wyzwania

KE wskazała, że wpływ czynników pozytywnych staje się mniej istotny, gdy pojawiają się nowe wyzwania, takie jak spowolnienie w gospodarkach wschodzących i światowym handlu, a także utrzymujące się napięcia geopolityczne. Wzrostowi ma jednak służyć wyższa wydajność pracy wspierająca realne dochody, lepsza dostępność kredytów, postęp w redukcji długu i wyższe inwestycje. W niektórych krajach unijnych widać też efekt pozytywnych reform strukturalnych.

Najszybciej rozwijającą się gospodarką UE ma być w tym roku Irlandia z dynamiką PKB wynoszącą 6 proc. W najtrudniejszej sytuacji ma być Grecja, która będzie jedynym państwem w recesji w UE. Jej PKB ma spaść w tym roku o 1,4 proc.

Dobrze ma radzić sobie Hiszpania ze wzrostem 3,1 proc, a także Wielkiej Brytanii (2,5 proc.). Gospodarka Niemiec, głównego partnera handlowego Polski, ma urosnąć w tym roku o 1,7 proc. Dużo wolniej ma się rozwijać opóźniona z reformami Francja (1,1 proc. PKB), a także Włochy (0,9 proc. PKB).

W niezłej sytuacji są sąsiedzi Polski. PKB Czech ma wzrosnąć w tym roku o 4,3 proc., a Słowacji o 3,2 proc. Nasz kraj ma odnotować wzrost wynoszący 3,5 proc. PKB. W takim samym tempie jak my ma się rozwijać Rumunia.

KE: napływ uchodźców z pozytywnym wpływem na PKB UE

- Nasza prognoza to pierwsza, wstępna ocena, którą trzeba traktować bardzo ostrożnie - zastrzegł Pierre Moscovici.

Ocena KE uwzględnia dodatkowe wydatki budżetowe, a także napływ siły roboczej, która wynika ze zwiększania liczby uchodźców w UE. - Zakładamy, że wpływ ten będzie nieznaczny, ale pozytywny w całej UE i doprowadzi do wzrostu PKB o 0,2-0,3 proc. PKB w 2017 r. - ogłosił Moscovici.

Z prognozy KE wynika, że do tego czasu do UE przybędzie 3 mln uchodźców, co odpowiada wzrostowi populacji o 0,4 proc. W analizie zaznaczono, że dla krajów członkowskich, których populacja się starzeje, migracja może przyczynić się do stabilności finansowej państwa. Jednak jeśli potencjał ludzki nie jest wykorzystany dobrze napływ uchodźców może osłabić stabilność fiskalną - podkreślono.

Prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego: Polska ma szansę na 3-proc. wzrost gospodarczy w tym i przyszłym roku:

Źródło: Newseria

Eksperci: prognoza KE może się nie sprawdzić

Prognoza gospodarcza Komisji Europejskiej dla Polski cieszy krajowych ekspertów. Według nich, przewidywania urzędników mogą się jednak nie spełnić.

Analityk biura maklerskiego TMS, Bartosz Sawicki spodziewa się szybszego wzrostu i podkreśla, że będzie on dużej mierze zasługą Polaków. To na popycie wewnętrznym opiera się wzrost gospodarczy. Ta tendencja, według niego, może być wzmocniona dzięki realizacji obietnic wyborczych nowej partii rządzącej.

Główny ekonomista BPS TFI, Krzysztof Wołowicz zwraca uwagę, że prognozę przygotowywano jeszcze przed wyborami. Jego zdaniem, to stawia przewidywania Brukseli pod znakiem zapytania. Ekspert wyjaśnia, że spełnienie zapowiedzi partii politycznych z ostatnich miesięcy spowoduje zwiększenie deficytu budżetowego. Spodziewa się, że w przyszłym roku przekroczy on 3 procent PKB.

Prof. Gomułka: jest ryzyko, że deficyt sektora finansów będzie powyżej 3 proc.

Jest ryzyko, że deficyt sektora finansów publicznych będzie przez pewien czas powyżej 3 proc. - mówi główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka, odnosząc się do prognoz KE. Przyczynić może się do tego - jego zdaniem - m.in. zapowiadany wzrost kwoty wolnej od podatku.

Jak powiedział prof. Stanisław Gomułka, "generalnie prognozy gospodarcze Komisji Europejskiej nie są zaskakujące". - Ekonomiści wskazywali dotąd, że wzrost PKB w tym roku wyniesie między 3 a 4 proc. Nowe jest może to, że w 2017 r. KE przewiduje to samo tempo wzrostu, jak w 2015 i 2016 roku - podkreślił.

- Chciałbym zauważyć, że tempo wzrostu 3,5 proc. jest wysokie w porównaniu z tym, jakie mamy w wysoko rozwiniętych krajach Unii Europejskiej, ale jest ok. 1 pkt proc. niższe niż mieliśmy w latach 1992-2007. W ostatnich ośmiu latach to tempo spadło do około średnio 3 proc. m.in. na skutek różnych zaburzeń w gospodarce światowej. Podniesienie tego tempa w Polsce z 3 proc. do 3,5 proc. nie jest jakąś dużą zmianą, jest poprawą, ale nie czymś, co może być nierealistyczne. Chcielibyśmy nawet, żeby to tempo było wyższe niż 3,5 proc., żeby było na poziomie raczej około 4 proc. Jednak osiągnięcie takiego tempa może być trudne - zaznaczył Gomułka.

"Oczekiwania KE trochę nierealistyczne"

Główny ekonomista BCC ocenił, że trochę nierealistyczne jest oczekiwanie Komisji Europejskiej, że deficyt sektora finansów publicznych utrzyma się poniżej 3 proc. - Nowy rząd zapowiada wprowadzenie dwóch poważnych inicjatyw, które mogą podwyższyć ten deficyt. Chodzi o zasiłek na dzieci oraz podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Oba te posunięcia mogą zwiększyć deficyt nawet o 2 pkt proc. Jest pytanie, czy uszczelnianie systemu podatkowego, o którym mówi kandydat na ministra finansów, będzie na tyle skuteczne, aby utrzymać deficyt poniżej 3 proc. - podkreślił.

Jak mówił, istnieje jednak całkiem duże ryzyko, że deficyt sektora finansów publicznych będzie przez pewien czas powyżej 3 proc.

Gomułka zwrócił uwagę, że inna prognoza KE, która odbiega od tego, co założono w projekcie budżetu, dotyczy dość niskiego tempa inflacji w przyszłym roku. - Wydaje mi się, że to założenie Komisji Europejskiej jest realistyczne z uwagi na obecnie niemal zerową stopę inflacji w Polsce i w Europie oraz oczekiwaną kontynuację niskich cen nośników energii - ocenił.

Główny ekonomista BCC odniósł się też prognozy KE dotyczącej stopy bezrobocia. - Teraz mamy lata, kiedy na rynek pracy wchodzi stosunkowo niewiele osób. Poza tym ciągle mamy sporą emigrację. W związku tym jest całkiem możliwe, że nie będzie jakiegoś dużego wzrostu zatrudnienia. Nawet przy umiarkowanym wzroście zatrudnienia stopa bezrobocia może dalej spadać w takim tempie, o którym mówi Komisja Europejska. Ta prognoza wydaje się być też realistyczną - podsumował Gomułka.

Lewiatan: kluczowy będzie przyszły rok

Prognoza KE dotycząca polskiej gospodarki jest optymistyczna, ale kluczowy będzie przyszły rok, kiedy będziemy wiedzieli, jakie obciążenia finansowe będą wpływać na nasz rozwój - ocenia z kolei główna ekonomistka Lewiatana Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Starczewska-Krzysztoszek zwróciła uwagę, że Komisja prognozuje dla Polski bardzo stabilny wzrost konsumpcji prywatnej na poziomie blisko 3,45 proc., a także dobre założenia dotyczące inwestycji. - Mamy bardzo stabilne czynniki wzrostu oparte na prywatnej konsumpcji i inwestycjach. Nie ma niczego stabilniejszego niż te dwa komponenty - podkreśliła.

Ekonomistka dodała, że trzecim elementem, który może wzmocnić nasz wzrost, będzie sytuacja w Niemczech i polski eksport. - Prognoza dla Niemiec wskazuje, że silnym komponentem wzrostu będą inwestycje, a to dla Polski jest niebywale ważne. Taki stabilny wzrost oparty o konsumpcję i inwestycje w Niemczech, daje nam bardzo duże prawdopodobieństwo wzrostu eksportu w kolejnych latach - wyjaśniła.

"Możemy spodziewać się problemów na rynku pracy"

Przedstawicielka Lewiatana, mimo pozytywnych informacji KE co do spadku stopy bezrobocia w naszym kraju (w 2016 r. do 6,8 proc.), zauważyła, że możemy spodziewać się problemów na rynku pracy. Wyjaśniła, że nie będzie się to wiązało ze zmniejszeniem liczby miejsc pracy, lecz z problemami demograficznymi. - Problemy wynikać będą z tego, że nie będzie potencjału do zatrudnienia. Przedsiębiorstwa będą poszukiwały pracowników, a to może okazać się problematyczne - zaznaczyła.

Starczewska-Krzysztoszek dodała, że kluczowy dla prognoz wzrostu dla Polski będzie przyszły rok, kiedy zaczną być realizowane m.in. pomysły gospodarcze nowej ekipy rządzącej. - Prognozy KE będziemy mogli zweryfikować w momencie, kiedy będziemy wiedzieli co, jak i kiedy będzie realizowane. Im bardziej będzie to obciążało finanse publiczne, tym trudniej będzie utrzymać deficyt i wzrost długu publicznego. Czym więcej nowy rząd będzie chciał zrealizować w krótkim czasie, tym więcej będzie pokus na szukanie finansowania poprzez podatki i parapodatki - powiedziała.

Jej zdaniem negatywnie na polską gospodarkę i jej wyniki mogą wpłynąć decyzje o dodatkowym obciążeniu instytucji finansowych czy sklepów wielkopowierzchniowych. - Rynek finansowy i podmioty działające na tym rynku, to krwiobieg polskiej - każdej gospodarki (...) Jeśli nadto obciążymy ten krwiobieg, to stanie się on mniej wydolny i mniej zasili organizm, mniej zasili gospodarkę - dodała ekonomistka.

"Dane dotyczące deficytu zbyt optymistyczne"

Przewidywania są jak najbardziej realne, uważa z kolei ekonomista Dariusz Woźniak z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu.

- Nic nie wskazuje na to, że to ożywienie w gospodarce się zatrzyma, mamy dość stabilne warunki zewnętrzne i wewnętrzne. Powinniśmy to odczuć w kieszeniach, im więcej produkujemy, tym więcej możemy zarobić - podkreśla.

Ekonomista uważa natomiast, że dane z których wynika, że będzie niski deficyt finansów publicznych są jednak zbyt optymistyczne.

- Trzeba wziąć pod uwagę zapowiedzi reform i dochody mogą nie nadążyć za rosnącymi wydatkami - zaznacza.

IAR/PAP/Polskie Radio 24, awi